Witajcie, jesteście kochane.
Wandziu - nie wiem dlaczego ale do tej pory byłam przekonana, że Twój eM ma zacięcie ogrodnicze.

Jak oglądam "męskie" wątki, to zazdroszczę. Nie wiem dlaczego ale mój eM praktycznie nie tknie chwastów, nawet gdyby się w jakiś zaplątał, to po wyplątaniu poszedł by dalej, a chwast by pozostał.
Nie, no,
Mariolu w noc poślubną, to ja nie myślałam o zabijaniu... no, co Ty...
Tytułem sprostowania: udział eMa w tworzeniu hostowiska to: wykonanie obrzeża (wspólnie z trzeźwym jeszcze wtedy sąsiadem) i wyprodukowanie "sieczki". Resztę, ja własnymi rencami uczyniłam, łącznie z wysypywaniem tymże mulczem. To prawidłowa chyba nazwa?
Beatko, Justynko - dobrze, że podpowiedziałyście z tym wapnem. Jest paskudnie, nawet eM się przeraził jak zobaczył efekt grasowania meszki i komarów. Mam wrażenie, że te wybroczyny pojawiają się po ukąszeniu przez meszkę. Zamówiłam też MUGGA DEET SPRAY - specyfik, który stosuje mój brat lekarz wałęsający się po tropikach. U mnie w aptece, pani szeroko otworzyła oczy.
Ewuniu - cebulę zdążyłam już wypróbować z dość dobrym skutkiem. Czy szanujący się komar (albo meszka, nie zidentyfikowałam osobnika) może wysysać krew o 12-tej w południe?
Misiu - a o smarowaniu moczem ukąszeń słyszałaś? Właśnie czytałam w necie ale mam jakieś opory z zastosowaniem.
Idę przygotować zapas cebuli na spotkanie z komarami.
