Lucynko ogród żył swoim życiem a dokładnie to zarastał podagrycznikiem i trawą
zobaczymy,czy da się coś z tym zrobić,na razie idzie mi bardzo powoli.
Wiem na pewno,że muszę zlikwidować część rabat,nie daję rady ogarnąć wszystkiego.
Ela właśnie czereśnie zajmują mi teraz czas,zrywanie,drylowanie,gotowanie i do słoiczków.
Lubię zimą otworzyć taki słoiczek do kawki.
To moje miejsce pracy:
Dorotko niestety muszę go zlikwidować,jego pielęgnacja zajmuje mi dużo czasu,też pamiętam moją fotorelację z tworzenia mojego skalniaka,
narobiłam się okrutnie budując go,no ale byłam wtedy 10 lat młodsza
Wiem,że winobluszczowi nie szkodzi cięcie,ale też wiem,że każde cięcie jeszcze bardziej pobudza go do rośnięcia i rozkrzewiania się.
Korzenie tego winobluszcza są po stronie sąsiadów a u mnie on sobie hula do woli.To nie jest płot od strony Tereski,z nimi mam "otwartą przestrzeń",
spróbuję jutro zrobić zdjęcie.Tereska pracuję w Niemczech,jest w domu raz lub dwa razy do roku.

nie ma już naszych podwójnych obchodów po ogrodzie,
czasami zastępuje ją jej mąż w zwiedzaniu ogrodu,czasami sobie kawkujemy lub piwkujemy ale to wszytko za pozwoleniem Tereski
Ja wdowa on słomiany wdowiec,więc często nam smutno bez drugiej połowy,jak sobie pogadamy to jest trochę lżej.
Żeleżniaka i żółwika mogę ci podesłać a czy ty masz może przetacznika siwego i dzwonka karpackiego niebieskiego?
Moje rosły na tym zarośniętym skalniaku i ślad po nich zaginął,bardzo je lubiłam.
Trochę zdjęć:
W miejscu,gdzie ma stanąć garaż częściowo wycięty z muru winobluszcz, wyszły cztery wory plątaniny gałęzi,
było tak:

jest tak:
trytoma groniasta:
róża pnąca Henkel:
świecznica:
