
Ale się obłowiłaś w piękne nowości, pozazdrościć.

Uśmiałam się przy opisie Twoich perypetii z mężusiem. Ja mam mniej wiecej to samo. Nie chce za Mną nigdzie jeździć jak dowie się, że tam są jakieś rośliny. No ale przez 12 lat małżeństwa jakoś sobie radzę, różnymi sposobami. Najczęściej przekupstwem.
