Soniu, dziękuję za ?przepis? na LO. Wezmę pod uwagę. Moja róża wczesnym latem też nabawiła się chorych liści, nawet je tu prezentowałam, takie pochorowane bidy ale po oprysku jej przeszło. Natura grzybów jest jednak taka, że czepiają się róż i nie ma zmiłuj. No to czekam na nieuniknione

. Przyjęłam zasadę, że zostawiam wokół każdej róży tyle pustego mmiejsca, żeby dało się wygrabiać liście. Wyjątkiem są tylko róże zawsze zdrowe, pod tymi pozwalam sobie sadzić jednoroczne lobelie, bo w czasie kiedy przystępuję do jesiennych porządków, zwijam interes z jednorocznymi i lobelie i tak znikają w dołkach tam gdzie rosły a wokół róży robi się pusto. Usuwam też spod róż przed zimą ściółkę z trawy, którą przez całe lato wyłożone są rabatki. Potem ją palę. Nie wiem czy moje działania ograniczają choroby grzybowe, pewnie z taką samą mocą działa zawracanie kijem Wisły

, no ale przynajmniej mam to kojące poczucie, że jednak coś robię, że o nie dbam, że nie oddaję róż bez walki. A ponieważ im bardziej kojące poczucie dbania o róże, tym bardziej niekojące poczucie ścigania się z czasem, pobywam się części róż, które nie zasługują na mój pot i łzy. Teraz kolej na trzy sztuki Queen Elisabeth. Już tam widły warczą w ich kierunku.
Queen Elisabeth
Aniu, kiedyś nie przycinałam żadnych bylin, po prostu nie wiedziałam, że tak można. Pióropusznik, zwłaszcza w suche lato traci na urodzie w drugiej połowie lata. Teraz już nie mam obaw przed cięciem. Szybko odrastają młode, ładne liście. Obcinam też nieładne moim zdaniem liście z zarodnikami, które pojawiają się o tej porze. Są sztywne, brązowe, dla mnie brzydkie. Jednak to prawda, że dobry ogrodnik powinien mieć twarde serce i ostry sekator. Jeszcze nie jestem dobrym ogrodnikiem ale już coraz mniej boję się ciąć rośliny.
Jadziu, ja też z zakupami spasowałam, oj jak bardzo spasowałam! W tym roku doszły tylko dwie hortensje. Pewnie jeszcze przybędą wrzosy na nowe wrzosowisko pod sosną i więcej grzechów nie pamiętam. W przyszłym roku dwie róże Munstead Wood ale różany bilans wykazuje, że róż ubyło, bo pozbyłam się killku sztuk już wiosną a teraz trzy Queen Elisabeth czeka eksmisja. Pociągają mnie zmiany w ogrodzie ale nie pociąga mnie praca ponad możliwości. Matematycznie rzecz ujmując, po czasach dodawania nastąpił czas odejmowania i mnożenia (z tego co już jest i się rozrosło).
Iwonko, Amelia Nothomb ma przepiękny kwiat

. Chyba nie gniewasz się na te dłuższe pędy? No, chyba, że drapak rośnie, jak to niektóre wielkokwiatowe mają z zwyczaju. Ciekawi mnie dlaczego nie podoba Ci się dalia Franz Kafka

. Ja wiem, co mi się w niej nie podoba, ciekawe czy Twoje odczucia są takie jak moje. Iwonko, ja pielę metodą totalną, to jest istna dewastacja w moim wykonaniu. Idę z
dziabką jak sędzia ostateczny, jak żywioł. Bratki jak nie będą w jednym rządku, to zetrę z powierzchni ziemi. Mam plagę gwiazdnicy pospolitej i wyrywam całe naręcza. Muszę odizolować bratki, jeżeli chcę je zachować.
Krysiu, czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo jesteś zamieszana w sprawę pojawienia się u mnie Munstead Wood?

. Tę różę dedykuję Tobie.
Kasia-rom (która już chyba nie zagląda tutaj) jest sprawczynią pojawienia się u mnie Boniki 82 I LO a Ty będziesz patronowała u mnie Munstead Wood. Nie mniej zamieszana w tę sprawę jest
Yollanda z Małego ogródka

.
Jagi, dobry jest tytuł mojego wątku. I prawdziwy on jest. A Ty jesteś po prostu bardzo miła i łaskawie spoglądasz na moje trzy na krzyż rabatki

. Jedne róże rosną lepiej inne gorzej mimo upływu lat. Nie wiem od czego to zależy. Ziemi nie mam dobrej, w akcie notarialnym
stoi napisane, że to VI klasa łąki i pastwiska. Znasz te tereny, trudno się spodziewać rewelacji na Kaszubach. Moja działka to nie są Żuławy, niestety. Glina, iły. Uważam jednak, że to dobra baza do ?zrobienia? gleby na potrzeby kilku rabatek. Z upływem czasu da się przygotować tych kilka dołków. Trzeba tylko coś tam do tej gliny nawrzucać, żeby się troche rozluźniła. Trzeba się też uzbroić w cierpliwość, bo rośliny rosną powoli, no i koniecznie zminimalizować oczekiwania. Jednak pomimo mankamentów jakie ma zimna glina, myślę, że podczas panującej nam suszy, dla działki dojazdowej jest to lepsza opcja niż piaski. Kokardęsiami podniosłam rangę babki lancetowatej

. To całkiem ładny chwast jest

. Z chwastów "ozdobnych" mam przetacznik ożankowy w hortensjach i takie
cośko , co zapominam jak się nazywa ale wygląda jak paproć. Oooo, wiązówka! Żałuję, że nie chce się do mnie przeprowadzić cykoria podróżnik.
Schloss Eutin

na moich zdjęciach to jakby inna róża niż na żywo. Naprawdę jej kwiatki kojarzą mi się ze szkłem. Mam wrażenie, że wystarczy je trącić a wydadzą odgłos jak kryształki. I te płatki jak dachóweczki. Bardzo lubię tę różę. Bezdeszczowe lato jej służy. W ubiegłym roku psioczyłam na nią z powodu małej odporności na deszcz.
Sommersonne. To róża dla ludzi o stępionych zmysłach

. Uroda tej róży jest wręcz nachalna. Nie zawsze podobają mi się tak oczywiste kolory, tak kłujące w oczy barwy. Ta róża zbliża się do tej granicy ale jej nie przekracza. Podobno są jeszcze bardziej jaskrawe róże w tej tonacji ale takich chyba już bym nie zniosła. Pachnie mocno.
Westerland
Jeżówka?jak jeżówka. Lubię. Ładna.
Charles Austin.
Heidetraum
Bonica
Eden Rose
Placyk otrzymał już ostatni szlif. Uzupełniając fugę między kamieniami, chłopcy dokończyli murek. I to już naprawdę koniec budowy

. Nie mogę w to uwierzyć, bo u nas wiele rzeczy jest tak ?prawie ? dokończonych. Z powodu braku jakiegoś ostatniego ?pizdryka?, o którego zakupie się zapomina, zostają niedoróbki ?na później?. To ?później? często nie nadchodzi a na tapecie są już kolejne roboty. Co jak co, ale placyk mamy już dokończony tak naprawdę.
