
czyli u nas - na podjeździe i na chodnikach.
Nad rzeką i w ogrodzie, tam gdzie podłoże gliniaste lub ilaste,
nadal trzesawicho i złe stąpnięcie na nierówności,
grozi poślizgiem z lądowaniem na 4 literkach.
Ale z każdą godziną lepiej, bo słonko mdławe świeci.
Zabójcza temperatura +23 w słońcu, pozwala na wzrost nowym pędom.
Z niepokojem jednak patrzę na te szare chmurzyska,
które coraz częsciej zasłaniają niebo. Jakby mało już padało

Ale!
Poszłam na piechotkę pod górę z psami i...MAM SPOKÓJ !
W cieple, w grubych futrach, nie moczone w wodzie, wróciły na piechotę
do domu i padły!
Żadnych pisków, jojczenia, skowytu, czy żałosnego stękania.
Znalazłam wreszcie sposób na Leonowe chucie

To samo co u facetów - przemęczenie osłabiające popęd.
Huuurrrrraaaaaaaaaaaaaaaaaa.
( tylko ja też jestem już padnięta, po tym spacerku
