U mnie wystarczyła pogoda!!
Wygląda na to, że muszę się już niestety poddać. Jeszcze miałam nadzieję, że przynajmniej kilkanaście krzaków uda mi się ustrzec przed zupełnym zniszczeniem przez zarazę. Ale widzę, że już nie ma na to szans

. "Góra" mnie pokonała!! Codziennie,
codziennie leje!!
Ileż można!! Kiedy to niby mam zastosować oprysk chemią

!!
Wcześniej "uciekając" zrywałam tylko zapalone owoce, teraz chyba oberwę "jak leci". Ale czy to w ogóle ma jeszcze sens. Każdego dnia przeglądam pomidory w skrzynkach. I niestety wśród tych, które obrywane były ze (tak mi się przynajmniej wydawało) zdrowych krzaków też trafiają się porażone

.
Czyli mam już sobie powiedzieć: " i to by było na tyle" ?
Ale w końcu kilkanaście słoiczków z przecierem mam! A przecież mogło być gorzej (

).
Na otarcie łez zostały mi jeszcze pomidorki na balkonie.
Pomimo tegorocznej porażki w przyszłym roku i tak spróbuję kolejny raz. Przecież w końcu musi być znowu
lepiej 
.
Mam pytanie, które pewnie było już gdzieś wcześniej zadane

: czy można pozyskiwać nasiona z dojrzałych już owoców, na których są (małe co prawda) zmiany z zz ? Czy odkażenie ich (nasion) zniszczy grzyba ? A może lepiej dać sobie spokój i nie ryzykować?