W sobotę , na zaproszenie Gospodarzy, zrobiliśmy nalot na ogród
Bożenki-Babopielki...
Podróż była bardzo przyjemna, jechaliśmy przez Łęczycę i Włocławek... Widoki za oknem wspaniałe... choć nie dało się zapomnieć o niedawnej powodzi ... przejeżdżając przez Wisłę we Włocławku widzieliśmy jak szeroko płynie... a na tamie aż buzowała...
Za to pola rzepaku... bajecznie żólte... ale i z pól woda nie wszędzie jeszcze zeszła...
Dojeżdżając do domu Bożenki naszym oczom ukazał sie cudny widok - jeziorko polodowcowe otoczone wzgórzami...
Ogród Bożenki jest taki, że... nie da sie wymienić wszystkich rarytasów jakie zgromadziła... ja z powodu SKS-u nie pamiętam nawet części, a ona potrafi nazwać każdą roślinkę
Jak będziecie mieć pytanie -
co to - to do Bożenki... ;)
TO

mnie powaliło... a zapach...
"oczkiem w głowie" Gospodarza sa iglaki - tak dorodnych i ZDROWYCH to dawno nie widziałam... u nich nawet maluszki mają szyszki
U Bożenki orliki mają prawie metr wysokości... małych nie widziałam - czary normalnie... zresztą w tym ogrodzie jest duuuużo roślin w rozmiarze XXL
Są w tym ogrodzie też rosliny o niezwykłych kwiatach...
Bożenka mieszka w przepięknej okolicy i cichej - samochody przejeżdżają tam z rzadka - co za widoki... poszliśmy sobie na spacerek - nad to jeziorko, ktore widzieliśmy wcześniej... naprawdę jest czego zazdraszczać
towarzyszył nam opiekun posiadłości...
a tu już nad wodą... mówię Wam, co za widok
Przemili Gospodarze, nie dość, że po królewsku ugościli to jeszcze Bożenka wyłopatkowała połowę ogródka... dla mnie...
Bożenko i Krzysiu - dziękujemy, bardzo, bardzo, bardzo, za wszystko
