Witajcie!
To wprost niesamowite, jak w ciągu kilku zaledwie godzin może zmienić się temperatura powietrza.
W poniedziałek (wczoraj)
obrazy allegro
i dzisiaj (wtorek)
W sumie to nawet się ucieszyłam w nadziei na porządny deszcz, chmury ołowiane nisko wiszące nad ziemią pozwalały się tego spodziewać. Niestety, pokropiło jak ksiądz kropidłem, a może nawet jeszcze delikatniej, pułap chmur poszybował w górę i tyle było mojej radości. Natomiast zimnica trzyma się dobrze, zatem wróciliśmy do ciepłego mieszkanka.
Dobrze, że wczoraj dostaliśmy pełne ciśnienie wody, dzięki czemu bardzo dokładnie podlałam całą działkę, a dzięki temu, że dzisiaj słońca brak, to nie paruje i podłoże jest wilgotne.
Ponieważ podlewanie mogłam zacząć dopiero ok. dwudziestej, to bardzo późno wróciliśmy z działki i nawet komputera nie chciało mi się już włączać, dlatego na Wasze posty odpowiadam dopiero dzisiaj.
Beatko - dziękuję za dobre słowa.

Bardzo mi teraz one potrzebne, gdyż susza dobija roślinki, szczególnie kwitnące, a ja niewiele mogę im pomóc.
Wrotycz pokazała się u mnie nagle. Zupełnie nie wiem, skąd się wzięła, a usadowiła się tuż przy furtce; zapewne przybyła z daleka i już nie miała siły dalej iść.

Może przywędrowała od Martusi, bo jej gdzieś sobie poszła.
Na działeczce nocuje się wspaniale, ale pod warunkiem, że noce ciepłe, a szczególnie poranki, gdy ptasie trele budzą o świcie i trzeba wygrzebać się z ciepłej pościeli.
Mam nadzieję, że ciepłe noce jeszcze wrócą, zatem dziękuję Ci bardzo za dobre życzenie i pozdrawiam serdecznie.
Róża pnąca NN (marketówka).

Róża pnąca 'Ethiuda'.
Halszko - moje piwonie w większości już pogubiły płatki. Kwitnie jeszcze 'Sarah Bernhardt', kilkoma kwiatkami 'Prima Vera' i
pustaczek od Danusi, który jest niezwykle ciekawy, zmienia bowiem barwę płatków w zależności od pogody. Raz mają one kolor bladoróżowy, innym razem biały. W obu wydaniach są piękne.
Ta czerwona róża to pnąca NN, która przed rokiem tak chorowała, że musieliśmy ją przyciąć niemal do samej ziemi, a w tym roku w podziękowaniu poooszła w górę i ma bardzo dużo pąków.
U nas dzisiaj słońca nie ma, ale deszczu też nie.

Pokropiło tak, że pod krzaczkami sucho.
Dziękuję pięknie za dobre życzenia.

Oby się spełniły, a do tego niezbędny jest obfity deszcz.
Maryniu - dzisiaj to dopiero szok termiczny!

Biedne roślinki muszą się zmagać a to z upałem, a to z zimnem. No i z dotkliwą suszą, która wyciska z nich ostatnie soki.
Pomidorki wyjątkowo się popisują.

Jeszcze nigdy tak wcześnie nie miałam owoców. Wprawdzie jeszcze zielonych, ale przecież wkrótce się zarumienią.
Dziękuję, Maryniu, za ciepłe słowa i cieplutko pozdrawiam.
Nie tylko pomidorki się spieszą. Kwitną już ogórki i cukinia.
Martusiu - ogromnie lubię białe piwonie.

Wprawdzie 'Prima Vera' zaczyna bladym różem, by wśród tych różowych płatków posadowić żółciutki środek, a po pewnym czasie znowu pysznić się bielą, ale w sumie mogę ją zaliczyć do białych piwonii. Mam czysto białą, ale w tym roku zaszczyciła mnie tylko dwoma kwiatami.
Upał zrobił sonie dzisiaj przerwę, jest zimno i pochmurnie, ale deszczu nie spadło nawet tyle, co kot napłakał.
Dziękuję za podpowiedź w temacie wrotyczy. W życiu sama bym na to nie wpadła.

Jakieś zielsko się przypałętało, a że ładnie kwitnie, to łaskawie pozwoliłam mu zostać, a tu proszę - jakie pożyteczne.
Może to Twoje wrotycze do mnie przyleciały?
Muszę zadbać o ich rozsianie po całej działce, to może pędraki ją opuszczą.
Dziękuję za dobre życzenia i cieplutko pozdrawiam.
Najwięcej uwagi i wody poświęcam warzywkom, toteż one prezentują się naprawdę przyzwoicie.

Fasolka.
Buraczki, których nie mogę przerwać, taka twarda ziemia.
zdjęcia za darmo
Ogóreczki. Wcześniejsze z lewej, późniejsze z prawej strony. Oczywiście w towarzystwie koperku.

Sałata. Lodowa uratowana przed żarłocznymi ślimakami i liściowa z późnego siewu.
Aniu - dziękuję ślicznie za pochwałę moich kwiatuszków.

Biedne one w tym roku z powodu suszy i palącego słońca,

ale starają się, jak mogą. Przynajmniej niektóre.
Nasion dziewanny doślę Ci jeszcze. Wysiejesz jesienią, a nawet wcześniej, to za rok już będziesz miała.

Tylko wysiej rzutowo, w różnych miejscach. Gdzieś wzejdą na pewno.
Misia dzisiaj biedna, nawet nie połaziła po działce, tylko zakopała się pod kocem i tak leżała aż do powrotu do domu.
Pozdrawiam wzajemnie i również życzę Ci dobrych, spokojnych dzionków.

'Speelwark'.

'Jacques Cartier'.

Pierwszy pąk róży NN.
Patrzę przez okno, a tam już słońce. Normalka. U nas albo nadmiar deszczu, albo zero.
Wspomniałam, że dużo się u nas na działkach działo. Nie były to miłe wydarzenia, niestety.
Zaczęło się od tego, że sąsiedzi zbuntowali się przeciwko pszczółkom. Zrobiła się wielka awantura, bo dziunia (50 lat) krzyczała, że boi się pszczół i pognała na skargę do prezeski. Sąsiad dostał ultimatum: ma wywieźć ule, by na działce zapanował spokój. Dostał na to tydzień, zatem znalazł miejsce na wsi i przygotowywał się do wywiezienia. Musiał przedtem odwirować miód, by pszczółki się w nim podczas podróży nie potopiły. To też wprawiło we wściekłość sąsiadkę, bo ona nie może zaprosić gości z powodu pszczół. U nas też te pszczółki latały, zapylały i nikomu nie wadziły. Wydaję się, że tu nie o pszczoły szło, tylko zazdrość o miód.
W międzyczasie innej sąsiadce w naszej alejce ktoś złośliwie polał czymś pomidory w tunelu i wszystkie padły, a miała najpiękniejsze okazy. To również zazdrość, a nawet więcej - zawiść. Nie rozumiem, jak można coś takiego komuś zrobić. W dodatku wszyscy w alejce domyślamy się, kto mógł to zrobić i nic z tym nie możemy, bo nie złapaliśmy na gorącym uczynku. Oczywiście mogła to być jedna osoba z naszej alejki, która wszystkim wszystkiego zazdrości, a sama nie dba o jak najlepsze efekty. W dodatku już od dwóch tygodni mieszka na działce.
Wracam do pszczół. Sąsiad wreszcie wywiózł ule, ale nie wszystkie pszczółki znalazły się w ulach i nazajutrz wariowały, nie wiedząc, co z sobą zrobić. Nawet sąsiad - właściciel przez cały dzień nie wychodził z altany, bo jego atakowały najbardziej. Dwie zemściły się na sąsiadce, której najbardziej przeszkadzały, w związku z tym wszystkim wokół naubliżała, nie przebierając w słowach. Wcale mi jej nie żal.
Żal mi tylko tego, że pszczółek już nie ma. Tak ładnie brzęczały w kwiatach rutewki!
Dobrego, spokojnego tygodnia, Kochani.
