Witam miłych gości w ten chłodny dość poranek.
Znów popadało, ale na szczęście bez sensacji.
Skończyło się definitywnie kwitnienie maczków, piwonii, irysów, nawet orliki jakoś szybko przekwitły.
Wszystko tak jakoś po cichu, mimochodem przekwita i nie ma kiedy nacieszyć się kwitnącymi roślinkami.
Taki dziwny ten rok jakiś.
Judiś - u mnie tak samo.
No właśnie do tych celów bagno mi potrzebne, bo i moliska pojawiły się w tym roku u mnie.
Może to z braku częstego wietrzenia o które w tym roku trudno było, albo przywlokłam gdzieś ze sklepu z jakimś towarem.

A lawendy nie mam, bo u mnie nie rośnie, sklepowe preparaty się widać nie sprawdziły.
Bogusiu - no gratuluję dochówku w postaci kapusty i sałaty.
Moja sałata chroniona pod kloszami, ale już niedługo będzie zjedzona do końca i zostanie tylko ta w szklarni.
Ja już nawet nie mogę patrzeć na te oślizłe szlaczki z czerwono brązowymi trupkami .
Dobrze, że nie ma takich łopatek, bo wiesz ile miałyby z tym roboty ?
Gabiś - to prawda, Bogusia każdego rozweseli......
A biorą się te paskudztwa z ziemi w której leżą całe armie następców.
Z jednego ślimaczego lęgu są ich setki
Izuś - dokładnie.
Tak, to czosnki, te niziutkie, one chyba ostatnie kwitną.
Róże też nie dadzą popisu jak wciąż będzie popadywać, na moich juz widać skutki deszczu.
Jedynie balkonik faktycznie się trzyma, chociaż zgniły mi całkiem begonie, też nie wiem dlaczego, bo przelane nie były.
Tujeczko - jeśli masz naparstnice wsadzone w tym roku to mogą nie zakwitnąć, bo one dopiero w drugim kwitną.
A może po prostu spóżnione w tym roku z powodu tej nienormalnej pogody.
Geniu -

.
Te co dostałam od Ciebie na razie nie kwitną, ale poszły w liście i rosną.
Niedługo pewno znów zakwitną.
Jeśli się nie uda, to nic nie szkodzi, te co mam i tak bardzo mnie cieszą.
Bo ja jakoś w ogóle nie mam ręki do nich a te jednak rosną.
Aneczko - miło, że wpadłaś.
Regeneracja postępuje bardzo wolno , ale dobrze, że w ogóle.
I tak sukces, ze coś ocalało i rośnie.
