Myślałam, że pobuszuję po forum, ale przyjechała koleżanka z drobnymi dziećmi. Bo maluchy z powodu deszczu dom już roznosiły. Łomatko, ileż energii w takich małych ciałkach

Dzieci są genialne.
Nie pada już od wczorajszego wieczora. Mżawka się nie liczy...
Aniu Zielona - koleżeństwo z pracy mówi, że nie jest aż tak lepiej... Na dodatek w pracy ponoć zimno i wszyscy się biją o miejsce przy jedynej farelce. Do Krakowa wybiorę się dopiero w poniedziałek. Nie chcę oglądać, bo potem po prostu odchorowuję. W ogrodzie nic się nie da robić. No chyba, że ktoś jest super twardziel. Przez chwilę zrobiłam przegląd mszycowo-gąsienicowy. Trochę stworzeń rozmaśliłam - to już przymus... odruch... Przewrócony jałowiec leży dalej. Ziemia się rozłazi, nie ma go co próbować postawić. A jak się już wywrócił, to go przeniosę... Los tak chciał
Grażynko - niebo chmurne, ale właściwie cały dzień bez deszczu jako takiego. Siedzę na tej swojej piaskowej górce i błogosławię ją w każdej chwili. Nadsłuchuję w lokalnym radiu relacji z tego co w Krakowie i okolicach.... Słucham prognoz pogody... Fala powodziowa idzie przez kraj... a włodarze się kłócą... Strasznie mnie to wkurza.
Izo Chruśniakowa - posiadaczko ziemska, witam Cię baaardzo serdecznie. Wpadaj, kiedy chęć przyjdzie i czas pozwoli. Wiesz, nawet sobie nie wyobrażaj co się dzieje, a widzieć - zaręczam nie chcesz... Proszę nam tu przysłać słonko i to 17 w cieniu... Natychmiast nam odpowiada
