Lucynko, witam Cię serdecznie

Zawsze będzie mi miło Cię gościć.
Dziękuję bardzo za pochwały moich kwiatuszków

Bardzo potrzebują dużo ciepła, bo przez to ochłodzenie pospuszczały noski, przysypywane śniegiem co i rusz.
Życzenia się spełniają, słoneczko jest, a ciepła przybędzie, jak tylko wietrzysko ustanie i Tobie, Lucynko ciepłego słoneczka życzę
Iwonko, maniakowi zawsze mało, gdybym miała chociaż drugie 20

. Najbardziej boli mnie , że jestem właścicielką 1,14 ha, ale na polach
Pewnie u mnie cieplej niż u Ciebie, bo trochę dalej od bieguna, chociaż śnieg w Tatrach, natychmiast przymosi do nas ochłodzenie.
Kokoryczami jestem zachwycona, a tyle różnistych zobaczyłam na forum, że choroba gotowa!
Maczka siałam od kilku lat z nasion zdobytych w Walii "na rozwiązane sznurowadło", ale wyrósł mi dopiero z nasionek od Izy i mam nadzieję, że zostanie, bo sporo czuprynek widzę
Mam nadzieję, że teraz już tylko wiosna wszędzie
Halinko, zima sobie nie żałowała w tym tygodniu, ale już chyba wymiotła śnieg ze wszystkich kątów, robiąc poświąteczne porządki i poszła wreszcie spać!
Najwyższy czas na królowanie wiosenki
Loki, śnieg na kwitnących roślinach, to przykry widok, ale u mnie na szczęście jeszcze wczesna wiosna, nie to co u Ciebie, tylko krokusy i iryski załatwił.
Dorotko, gdyby to było 40 lat temu, to mogłabyś się cieszyć z rzeki tuż obok działki. Były w niej ryby i kumaki, można się było w niej kąpać. Ryby już dawno popłynęły do góry brzuchami, a i żabich koncertów nie słychać od kilku lat, od kiedy gmina przed nami wypuszcza do niej "oczyszczone" ścieki. Nie odważyłabym się podlewać taką wodą ogrodu, zwłaszcza, że po prostu śmierdzi. Jakoś żyją w niej kaczuszki, wydra często przepływa i bobry się pokazują, to zatruta pewnie nie jest, ale jednak pożytek z niej żaden.
Aniu,

! Mieszkasz na północy, to pewnie masz spóźnioną wiosnę, za to nie musisz się martwić liliami pokazującymi nosy, w razie nagłego ataku zimy, a wiosna i tak do Ciebie przyjdzie
Moje pierwiosnki to jakaś mieszanka odporna i ekspansywna, rosną gdzie chcą, a ja im nie przeszkadzam i mają się dobrze. Odmianowe, rosnące na grzecznych rabatkach, trzeba często odmładzać, bo to krótkowieczna bylinka.
Beatko, taka różowofioletowa kokorycz, z jednej posadzonej bulwki, pięknie mi się rozsiała i zaczyna być ekspansywna

.Natomiast pogięta wegetuje, a złocistą mam znowu od Jadzi, bo poprzedniczki wybyły niestety.
Kokoryczki też u mnie rosną bez problemu, chociaż namiętnie ogryzane przez gąsienniczki.
Spróbować zawsze warto, może kokorycze posadź w pobliżu kokoryczki? Moje są blisko siebie, w takich samych warunkach. Kokorycze szybko znikają, to gdyby tylko chciały rosnąć w doniczkach, to byłby świetny pomysł.
Janku, niestety, nie całe w kwiatkach, bo mąż walczy jak lew o trawę. Na szczęście nie marudzi, że bałagan, bo się na tym nie zna i powoli przyzwyczaił się, że tak ma być.

Oczywiście, że tylko mnie wolno
dotykać moich kwiatuszków!
Jeśli patrzeć przez pryzmat zawilca, to ziemię mam doskonałą, rozrasta się bardzo szybko! Piasku nie mam.
Kasiu, o jakiej niemocy wiosennej piszesz jak wiosny nie masz?
Nic mi nie wiadomo o podgrzewaniu na Podkarpaciu, ale jednak to południe, a nie północ.
Danusiu, ta przeplatanka wiosny z zimą ćwiczy naszą cierpliwość, ale wreszcie jest nadzieja na cieplejsze dni i to więcej niż dwa!
Pierwsze forsycje już rozkwitły, moje jeszcze w pączkach, ale już tuż, tuż.
Oby i Tobie pogoda pozwoliła pobyć na dzialce w słoneczku już dzisiaj
Maryniu, nie bardzo poszalałam w ogrodzie, bo miałam kilka spraw do załatwienia, ale pod wieczór nawet było dość ciepło. Wiatr wzmógł się w nocy i dzisiaj od rana wieje okropnie!
Nowości nie ma ale wszystko się rozkręca
Lucynko, już się chwalę i idę sprawdzać siłę wiatru w ogrodzie
Miłej soboty wszystkim
