Witajcie!
Dwa dni nie byłam na działce, dzisiaj nie wytrzymałam i ponieważ deszcz nie padał, a nawet słonko od czasu do czasu wyłaniało się spod chmur, zdecydowałam zobaczyć, co w trawie piszczy. Najważniejsze: nie ma śladów karczownika! Pewnie poszedł w inne rejony i teraz tylko drżę, by nie wrócił. A szkody narobił wśród wysokich marcinków rosnących przy płocie. Wszystkie smętnie zwieszają łebki, a pociągnięte łodyżki wychodzą bez korzeni. Całe szczęście, że tylko marcinki zniszczył, bo z drugiej strony siatki rosną moje ukochane tawułki. Na szczęście tam karczownik nie wlazł. Astry po niedzieli wyeksmituję na kompost i szczerze mówiąc, nawet mi ich nie żal, bo tak się rozrosły, że tłamsiły niższe rosnące obok bylinki. Zostawię tylko niskie marcinki, które na dzień dzisiejszy nie zostały naruszone.
Bardzo smętnie, jesiennie się na działce zrobiło, ale jak ma być, skoro zimno i wietrznie, a przedtem jeszcze deszczowo.
Mimo wszystko mam nadzieję na powrót babiego lata, wszak jesień kalendarzowa dopiero się zaczyna.
Posiałam gdzieś aparat fotograficzny, więc zdjęcia zmuszona byłam pstrykać telefonem.
Dorotko - sadzonkę ożoty dostałam od jednej z sąsiadek z informacją, że to jakiś aster jesienny. Dopiero koleżanki forumowe oświeciły mnie w tym temacie i dzięki nim już wiem, że to roślina z astrowatych, ale nie aster tylko ożota.
Moja wyobraźnia na zwolnionych obrotach pracuje i ciągle jeszcze czegoś mi tu i ówdzie brakuje na rabatach. Zapewne skończy się jak zawsze - miszmaszem.
Jednak będę musiała już powoli przygotowywać działkę do zimowego odpoczynku,

bo w prognozie nie widzę dobrej pogody, przynajmniej na najbliższy tydzień. Jednak też wierzę w powrót cieplejszych dni i oby nie skończyło się na chceniu.
W sobotę poszłam do ogrodniczego, gdzie pani namówiła mnie na zakup innego środka na ślimaki. Podobno lepszy niż niebieskie granulki. Po niedzieli sprawdzę jego działanie. Dzisiaj M zebrał tych bezdomnych tyle, że grilla można byłoby sobie urządzić.
Gdyby sąsiedzi walczyli z tymi mięczakami, to pewnie byłoby ich mniej, ale dookoła naszej działki ślimaków nie niszczy żaden z sześciorga sąsiadów.
Pozdrawiam wzajemnie.

Ten pajączek kwitnie nieprzerwanie od lipca i spójrzcie, ile jeszcze pąków rozwinie.
Martusiu - dziękuję za ciepłe słowa pod adresem moich kwiatuszków.
Pełniki mam dwa: europejski nawet nie spróbował powtórzyć, choć zawsze to robił, chiński wywiązał się z zadania.

Co zrobiłam? Nic. On tak sam z siebie.

Twój odżyje i wiosną na pewno pokaże, na co go stać, czego życzę Ci najserdeczniej.
Karczownik na razie poza moją działką i oby już nie wrócił, a słonko dzisiaj pokazywało się na zmianę z chmurami, jutro ponoć ma być tak samo. Dziękuję.
Ewuniu - dzisiaj już rabatki zbrzydły, ale jeśli słońce pozwoli, to jeszcze jakiś czas będą cieszyły.
Korona cesarska odstrasza gryzonie, ale sama jest dość kapryśna i nie zawsze ma ochotę zakwitnąć, przynajmniej moje tak mają. Nigdy nie kwitną mi wszystkie. Będę trzymała kciuki, by Twoja pokazała się z dobrej strony.
Mam nadzieję, że karczownik już sobie poszedł na zawsze, tylko że nadzieja nie wystarczy. Dziękuję.
Dorotko350 - jesienne kwiatki kwitną, bo to ich czas, ale jeśli pogoda będzie płatała figle, to i one szybko zakończą pokaz.

Zimowity już pokładają się pod wpływem deszczu i zimna. Dziękuję za pochwały płynące pod ich adresem.
Anafalis w tym sezonie przerósł sam siebie, nawet nieco zbyt mocno się rozrósł i zbyt wysoko w górę wystrzelił.
Też mam nadzieję na ostateczne rozstanie się z karczownikiem.
Dzisiaj mam nieco lepszy humor po wygranej naszych siatkarzy. Mamy brązowy medal, ale i tak żal, że nie będą walczyć o złoto.
Mimo wszystko mecz finałowy Słowenia - Włochy będę oglądała, kibicując Włochom. Uwielbiam siatkówkę, w którą sama grałam w czasach licealnych. Jednak zasady znacznie się od tamtego czasu zmieniły i teraz są bardziej czytelne dla kibiców.
Zaczynamy kolejny tydzień września, niech on będzie łaskawy dla naszych ogrodów i działek.
Dobrego tygodnia, Kochani. 