Ania zapomniałam o tej cudnej nazwie Cuba Dance, teraz już będę ją tak nazywać.
Ja już też jestem przekonana, że różowa róża to Mary Rose. Przejrzałam wszystkie możliwe zdjęcia na forum i w necie
Stasiu mój żylistek to też krzew, tyle, że ma ze 2,5 metra i w czasie kwitnienia jest bardzo szeroki. Piwoni mam sporo, ale jeszcze muszę zapolować na takie z pojedynczymi płatkami. Spodobały mi się ostatnio
Przemek też jestem zachwycona Polką, kwitnie już ze trzy tygodnie i nadal ma mnóstwo pąków. Wcale mnie nie zraża to, że śmieci.
Nie zdziwiłabym się, gdyby piwonia również miała nazwę Sorbet. Ma w realu kolor lodów truskawkowych i nie otwiera się do końca.
Marzanka udało mi się uratować przed zagładą ze dwadzieścia krzaków piwonii, jedną różę i trochę maluchów. Niestety, dużo roślin zostało zniszczonych.
Tomek ja mam ponad 50 róż i w tym roku, jak na razie, nie mają żadnych chorób.
Do Twojego ogrodu pasowałaby Veilchenblau, ta z fioletowymi kwiatkami. Wygląda taka trochę "dzika". Nigdy nie chorowała, bardzo się rozrasta i może rosnąć w cieniu. Kwitnie tylko raz, ale sam krzak jest dekoracyjny. Jeden egzemplarz przesadziłam pod wiśnię i ciekawa jestem, jak sobie poradzi.
Jadzia u mnie nie jest tak przejrzyście, jak u Ciebie. Zresztą niedługo sama zobaczysz. Do zobaczenia
Krysiu cieszę się, że kolejna moja róża została zidentyfikowana. I cieszę się, że ją mam. Kwitnie już dość długo i wciąż przybywają jej nowe pąki.
Krzaki Westerland mam dwa i ta odchwaszczona to na pewno inna róża. Kwiat ma różowopomarańczowy i wiotkie zielone pędy. Niczym nie przypomina masywnego kolczastego Westerlanda. Może i ją uda się kiedyś nazwać.
Sesja Mary Rose
I jeszcze Polka
I Bonica
Kończące się piwonie
Żylistek
Widoczki ze skromnymi powojnikami
