Celinko, bardzo dziękuję za odwiedziny
Kasiutt, witam serdecznie. Z pewnością u ciebie także wiele kolorów, jak to zawsze bywa na wiosnę. Ale jak tak dłużej potrwa i nie będzie deszczu, to czarno widzę
Aniu DS, kopę lat cię nie było

Cieszę się, że o mnie pamiętasz
Kogro, masz rację, że pszczółek jakoś niewiele. Chociaż gdy kwitły krokusy, obserwowałam, jak zupełnie sporo krzątało się ich w kwiatkach. NIe wiem, co się teraz z nimi stało?
Dkny, mam białe szafirki, ale one jakieś takie zawsze drobne. Zupełnie nie to samo co niebieskie. Chyba białe już tak niestety mają w naturze
Tajeczko, czytałam, że ciebie jakoś wyjątkwo dotkliwie dotknęły pozimowe straty. Choć u każdego coś tam wymarzło tej zimy. Może już za to nie będzie u nas "ogrodników". Chyba wysadzę dziś lub jutro dalie do gruntu.
Iwonko, deszcz nie popadał do dzisiaj. Cholera mnie już bierze, bo zamiast zając się na przykłąd nawożeniem lub pieleniem, muszę sterczeć z wężem i podlewać
Olku, kamulce faktycznie leżą już siódmy rok, bo tyle czasu tu mieszkamy. Niektóre to wielkie głazy. Okalają mój skalniak pod dębem, który urósł (dąb, a nie skalniak) na wzniesieniu. TY też masz sporo kamieni. Nadają fajnego naturalnego klimatu.
Izo, z tego, co widziałam, wcale nie masz tak złej trawy. U mnie to dopiero paskudztwo. Takie kępki się porobiły, a między nimi łyso. Aż wstyd pokazywać zdjęcia. Najchętniej w ogóle zrezygnowałabym z trawnika, ale trzeba przyznać, że zieleń niesamowicie koi nasz wzrok. Może więc użyję nawozu substralu, o któym wspomnialaś. Tylko że bez deszczu to i żaden nawóz nie pomoże
Jolu, u mnie także sucho jak pieprz. NIe amiętam, abym w kwietniu musiała sterczeć tyle czasu z wężem. A w telewizji ciągle słyszę o deszczach, które gdzieś tam padają. I jak na złość nie u mnie. I nie u ciebie
Marylko, miło, że mnei odwiedziłaś.

POrtrety robiłabym pierwiosnkom niemal codziennie, bo ona tak wdzięcznie pozują do zdjęcia.
Agness, masz rację, ta paleta barw prymulkowych jest zachwycająca. Tyle tu różnych odcieni i kombinacji, a każda niepowtarzalna. A przecież kiedyś byly w handlu tylko te zwykłe fioletowe, którymi obsadzało się obwódki. Natomiast pojawiają się w sprzedaży takie o ogromnych kwiatach. Nie wiem, co one są warte, jeśli chodzi o przeniesienie do gruntu. Może to tylko produkt marketingowy "jednorazowego użycia"?