W piątek ogród syna, wczoraj cały dzień chłopaki, dziś nareszcie odpoczywam.
Jutro będę mogła popracować trochę u siebie.
Gosiu dziękuję,

ten fragment ogrodu przechodzi drobne zmiany, ale generalnie już mnie zadowala. W każdej porze roku jest kolorowy. Teraz widok z moich schodów na drugą stronę.
Pokażę już zrobione u syna nasadzenia, ale widać głównie glebę. Nie popełniam tego błędu co u siebie i sadzę w odpowiednich odległościach.

Trochę się buntują, bo chcieliby mieć już dojrzały, zielony ogród w pierwszym roku.
Halszko miło mi.

Tworzymy ogrody dla siebie, a jeśli innym się podobają, to mamy motywację do pracy.
Orlaja właściwie pasuje do różnych roślin. Niestety jutro zaczynam jej wycinanie w miejscach, gdzie zagłuszyła byliny.
Aniu dziękuję.

Na pierwszym zdjęciu kwiat orlai. Pięknie się prezentuje, ale jeszcze nieumiejętnie ją rozsiałam. Deszcze też sprawiły, że porosła wysoka, zasłania mi jeżówki i inne byliny.
Bodziszek himalajski Plenum słabo przyrasta i kwiatów ma mało. Udało mi się go podzielić i jedną sadzonkę posadziłam w bardziej słonecznym miejscu. Niestety wcale lepiej nie kwitnie.
Bogusiu miło, że miałaś czas zajrzeć.

Taki wygląd rabat uzyskuje się po dziewięciu latach przesadzania.

Na pewno zmiany będą również w kolejnych latach.
Lucynko dziękuję.

Czosnek karatawski mam w dwu miejscach, ale chyba ma za mało słońca i prawie leży na ziemi. Jak go nie przesadzę, będzie mnie tylko denerwował.
Nasiona orali trzeba wysypać, gdzieś z tyłu rabaty, baldachy ładniej wyglądają niż na zdjęciach. Nadmiar siewek wyrzucić już jesienią. Korzeni się mocno i wiosną można uszkodzić sąsiednie rośliny.
Też mało bywam na forum, bo teraz w dwu ogrodach pracuję i dzieciaki jeszcze biorę na weekend.
Iwonko dziękuję za miłe słowa o moich rabatach.

Żurawki to miłość i nienawiść.

Kocham je za kolor, który utrzymują cały rok. Nienawidzę, że kochają je też opuchlaki. Właśnie się pozbyłam jednej odmiany. Jak wykopywałam dla znajomych to pod każdą kępą było po kilka larw.
Czosnki lubię, ale już pilnuję wycinania, bo też mam kilka miejsc z siewkami.
Mnie werbeny nigdy nie udaje się wypielić. Z orają łatwiej, bo można rozsiać gdzie się chce, a nadmiar siewek wypielić już jesienią, póki małe. Niestety kwiatostany trzeba ścinać, samosiew jest podobny jak u werbeny.
Chyba w tym roku wiele przeciwniczek chemii się złamało i niebieskie granulki zostały użyte. Gdyby nie one, wiele kwiatów i warzyw skończyłoby w żołądkach ślimaków.
