DEBRA, wspominasz o czerwonych trawkach. Masz na myśli Red Baron? Uważaj, bo jest czasem ekspansywna. Ale ładna bestyjka, nie można zaprzeczyć. Pytasz, gdzie kupuję rośliny. W mojej miejscowości (zob. pod awatarkiem) znajduje się centrum ogrodnicze, do którego mam dwa kilometry, a więc czasem robię sobie taki spacerek i wracam obladowana różnościami.
Kropelko, takie próby generalne są konieczne, bo inaczej głowę by czlowiek stracił, co i gdzie ma sadzić. No i czasem dzięki takim przymiarkom zmienia się nam koncepcja. Szczawik to utrapienie. Faktycznie. Ale chyba taki pospolity, a nie ten mój. Tak przynajmniej przypuszczam.
Tadku, jeśli masz na myśli konwalnik, to troszkę się rozratsa, ale za to jaki jest piękny, szczególnie w zestawieniu z jasnozielonymi na przykład żurawkami. Widziałam takie zestawienie. Super.
AgaNet, musiałam jechać autem, bo bym nie przydźwigała sama. Zadzwoniłam do zięcia, żeby mnie zawiózł i odwiózł. A że mam kochanego zięcia, to nie było problemu.
Chatte, witaj po raz pierwszy. I już ci odpowiadam na pytania. Ogród uprawiam ósmy rok. Zaczynaliśmy od wysypiska śmieci i karczowania akacji. Jeszcze do dzisiaj pozostało mnóstwo roboty i mam w głowie wiele zmian i korekt. Nie mogłabym, i nie chciałabym, leżeć na leżaczku i tylko sobie patrzeć. Ja muszę stale coś robić, bo to leży w mojej naturze. Wspominasz o różach. Ta przygoda na dobre dopiero się rozpoczęła od zeszłego roku. Posadziłam bardzo dużo odmian. Niestety, widzę, że część przemarzła. Ale może jeszcze odbiją. Mam nadzieję i cierpliwie czekam. A tymczasem kupuję i sadzę co innego. Pozdrawiam i zapraszam częściej
Ewamaj, zaraz się pochwalę swoimi nowymi zakupami, jak tylko się przewinie nowa strona.
Iza, witaj, dawno sobie nie gawędziłyśmy. Muszę zerknąć, co tam u ciebie słychać. Szczawik polecam, zwłaszcza w zestawieniu z czymś o jasnych liściach.
Iga ja mam dokładnie takie same odczucia. W myśl zasady: Umarł król, niech żyje król!
Francesca, Izaziem, Bufo-bufo, z tego co się zdążyłam zorientować, istnieją szczawiki szlachetne i zwykłe. Podobnie przecież jest na przykład z liliowcami. Te tradycyjne, cynamonowe, rozrastają się niemiłosiernie rozłogami, podczas gdy szlachetne grzecznie trzymają się kępy, choćbyśmy nawet chcieli, żeby ta kępa szybciej przyrastała, prawda? Olu, takie patyczki stają się niezbędne, gdy mamy do posadzenia sporo roślin. Bo w pewnym momencie rodzi się w naszej głowie koncepcja i od razu trzeba ją uzewnętrznić w formie patyczków, żeby za kilka dni nie poszła w zapomnienie
