Zaszłam i do Ciebie
Olu, i przypomniałam sobie, że byłam już u Ciebie w maju. Ale ten czas leci
Ty też nazasuwałaś się, zanim Twój ogródek nabrał obecnego wyglądu. Pewnie na zmęczenie przyjdzie czas,
kiedy ze spokojem i zadowoleniem patrzeć będę, jak rosną roślinki, które sadziłam tego roku. Na tym jednak etapie
zmęczenie to zbędna fanaberia
Bogusiu, to ja muszę przejąć Twoją metodę,
Żeby tylko odpowiednio zareagował, jak będę pod szpadlem leżeć. Mógłby kopnąć, korzystając z sytuacji
Dzisiaj po obiadku poszliśmy z dziećmi troszkę na ogród, ale nie było ciepło. Choć słonko ślicznie świeciło,
wiatr był mroźny i bez rękawiczek się nie obyło. Zgrabiłam liście na rabatki, przysypałam lekko trocinami,
żeby wiatr nie zwiał, wyrzuciłam na kompost ziemię z kaster po pomidorach, a na ich miejsce mogłam
już pochować mebelki ogrodowe. Zrobiło się smutno w zagrodzie. Najpierw wyjazd z niej zrobiły zabawki,
bo z piaskownicy zrobiłam rabatkę, (dzieci już z niej nie korzystały, tylko piasek roznosiły po całym podwórzu).
Nie wiem, gdzie zrobić dla nich kącik do zabawy, bo w zagrodzi w dni słoneczne było jak na patelni i zawsze
chowały się pod pawilon. Teraz chcę im zrobić domek, nieduży, ale żeby zmieściło się tam kilkoro dzieci, ze
stolikiem jakąś szafką, by w niej chowały swoje wszystkie zabawki. Ale to plany chyba już na wiosnę.
Przez zimę będziemy zbierać materiały. Jutro chciałabym jeszcze schować do ziemi (może właśnie pod folią)
oba drzewka kiwi, wisterię, złotokap i pigwę. Pod namiotem głównie dlatego, by mroźne wiatry nie zaszkodziły im.
No i jeszcze berberyski: pewnie tylko zadołuję.
Zdążyłam tylko zdjęcie po zachodzie zrobić, było już za ciemno na inne zdjęcia.
Jutro zdjęcie smutnej zagrody
Miłego wieczoru.