Kochani, pszczółki mają się dobrze - chyba im było za chłodno po prostu. Niepotrzebnie zakładałam agrowłókninę na butelkę (bałam się, że będzie im za gorąco) - dziś rano wygryzł się nam pierwszy śliczny samczyk

Postawiłam słoik na słonecznym parapecie, i po godzinie jak zajrzałam, było widać czułki - cała rodzina postawiona na równe nogi obserwowała z przejęciem to wydarzenie

Dziewczyny wyrywały sobie słoik, a ja jeszcze robiłam nagranie i cykałam fotki, więc niezłe zamieszanie od samego rana. Pszczołek dostał imię, wynieśliśmy go przed chwilą na dwór, ale nadal jest zimno i nie chciał wyjść, więc znów jest w domu

W trybie pilnym powiesiłam rurki trzcinowe - może tam będzie się chciał schronić na noc? Dobrze, że miałam już je przygotowane do powieszenia

Na razie nie zdejmuję włókniny z butelki, zrobię to jak zacznie kwitnąć więcej roślin, wtedy powinny się wygryźć szybciutko.
Chyba nie muszę wam mówić, jak mi ulżyło i jak się cieszę
