
Ogródkowe rozkosze Hanki - cz.2
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Słoneczka Kochane, pięknie dziękuję za troskę,
aż mi się paszcza wyszczerzyła radośnie i blask oczom, wrócił
Wygramoliłam się z łożnicy po 8, by siuśnąć psy.
Łeb jak wiadro, chyba po wczorajszym wietrzysku
i zatoki wyprzedziły myślenie, a czacha, jak u neandertalczyka,
wysunęła się nad srodkową częśc paszczy..
i poszłam spać dalej.
Gdzieś tam, jednym uchem słyszałam, jak Krzyś dzwinił smyczami
i wychodził na poranny spacer z psami.
I dopiero telewizyjny dźwięk garów Makłowicza,
wrócił mnie do przytomności.
Patrzę na termometr - jest nieźle , całe +7C,
ale już gdy wcisnęłam minimum....to pokazała się -4C !
Raju, aż taki przymrozek był w nocy?
Odmeldowałam się gdy było 3C i ..więcej nie pamiętam.
Jeszcze wieczorem zastanawiałam się , czy zabrać do domu kordyliny z ogrodu,
ale tylko przestawiałam donice, w mniej wietrzne miejsce.
No, przeciez w TV zapowiadali, że wróci ocieplenie.
A pobyt na dworze, ponoć hartuje....
A tu, okazuje się, że to krioterapia
Moniś, Izulko, Branadettko, Ewiku, Krzysiu, Tessco, Cynamonku,
Grażynko/ kogro i Grażynko/gagawi - bardzo Wam dziękuję za poranną wizytę.
Jakie to szczęście, że nie musiałam Wam drzwi otwierać
,
a net i tak zaprosił Was do chusteczkowego wątku! :P

Teraz wyskakuję z koszuliny , ubieram się i wsiadam na odkurzacz.
Goście dziś...
aż mi się paszcza wyszczerzyła radośnie i blask oczom, wrócił

Wygramoliłam się z łożnicy po 8, by siuśnąć psy.
Łeb jak wiadro, chyba po wczorajszym wietrzysku
i zatoki wyprzedziły myślenie, a czacha, jak u neandertalczyka,
wysunęła się nad srodkową częśc paszczy..
i poszłam spać dalej.
Gdzieś tam, jednym uchem słyszałam, jak Krzyś dzwinił smyczami
i wychodził na poranny spacer z psami.
I dopiero telewizyjny dźwięk garów Makłowicza,
wrócił mnie do przytomności.

Patrzę na termometr - jest nieźle , całe +7C,
ale już gdy wcisnęłam minimum....to pokazała się -4C !
Raju, aż taki przymrozek był w nocy?
Odmeldowałam się gdy było 3C i ..więcej nie pamiętam.
Jeszcze wieczorem zastanawiałam się , czy zabrać do domu kordyliny z ogrodu,
ale tylko przestawiałam donice, w mniej wietrzne miejsce.
No, przeciez w TV zapowiadali, że wróci ocieplenie.
A pobyt na dworze, ponoć hartuje....

A tu, okazuje się, że to krioterapia

Moniś, Izulko, Branadettko, Ewiku, Krzysiu, Tessco, Cynamonku,
Grażynko/ kogro i Grażynko/gagawi - bardzo Wam dziękuję za poranną wizytę.
Jakie to szczęście, że nie musiałam Wam drzwi otwierać

a net i tak zaprosił Was do chusteczkowego wątku! :P

Teraz wyskakuję z koszuliny , ubieram się i wsiadam na odkurzacz.
Goście dziś...
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Żeby nie było, żem krakowski centuś,
to powiem, żem wrocławski dusigrosz
i poszłam do lasu, nazbierać jedzenia dla gości.
Wiecie, korzonki, jagody, kora do obgotowania i takie tam...
A z drugiej strony, to ostatni dzwonek na bieganie z psami,
przed zrzucaniem zanęt ze szczepionką dla lisów,
więc...w auto i w las.
Kochanie zostało w domu i pilnowało swojego lapa,
a myśmy poszli polować
.
I nie wiem, co mnie natchnęło, żeby zmienic kierunek spaceru.
Bo jak zostawiam auto w znanym miejscu, to zwykle
idziemy w lewo, tam gdzie " grzybowe pola",
znane jary i pagórki.
A dziś , jakaś cholera, zaciągnęła mnie na prawą stronę.
Kochanie, przed wyjazdem mówiło:
" weź ciepły sweter i kurtkę z kapturem".
No to zgodnie z zaleceniem gopera, naubierałam się jak cebula,
a kaptur miał robić za czapkę.
Tylko...
w lesie, po tej prawej, zaczeły sie podejścia
pod kątem 40 stopni!.
Dobre buty, ślizgały się na stromiznach na igliwiu
i zaczynałam jechać do tyłu.
W dole, wyschnięte strumyki, z gliniastymi resztkami iłu,
psy czekające na dole, sweter przyklejony do karku,
w uszach aż kłuje, kurtka powietrza nie przepuszcza,
a z grzybów - same japończyki ( muchiiii- mooory).
Qurczę blade, najgorsza wycieczka, jaką do tej pory miałam.
Tylne mięśnie ud, to tak mnie bolą, jak po żadnym dotąd podejściu.
Psy pod koniec to już nawet nie chciały biegać, tylko szły za mną,
jak straceńcy.
I wracając, niemal przed samym autem, znalazłam pole rydzowe.
Paranoja!
Na patelni - masło rydzowe, żebra na ostro w piekarniko-mikrofali,
ciasto zżarłam sama w nocy ale zostały herbatniki
Jak goście będa baaardzo głodni, to na szybko dostaną frytki
i tiliapię na szpinaku.
Bo to, robi się błyskiem!
Oj, chyba nie mam dziś serdecznego nastroju,
a otwarte ramiona, coś z piąstkowym przykurczem mi wychodzą.

to powiem, żem wrocławski dusigrosz

i poszłam do lasu, nazbierać jedzenia dla gości.
Wiecie, korzonki, jagody, kora do obgotowania i takie tam...
A z drugiej strony, to ostatni dzwonek na bieganie z psami,
przed zrzucaniem zanęt ze szczepionką dla lisów,
więc...w auto i w las.
Kochanie zostało w domu i pilnowało swojego lapa,
a myśmy poszli polować

I nie wiem, co mnie natchnęło, żeby zmienic kierunek spaceru.
Bo jak zostawiam auto w znanym miejscu, to zwykle
idziemy w lewo, tam gdzie " grzybowe pola",
znane jary i pagórki.
A dziś , jakaś cholera, zaciągnęła mnie na prawą stronę.

Kochanie, przed wyjazdem mówiło:
" weź ciepły sweter i kurtkę z kapturem".
No to zgodnie z zaleceniem gopera, naubierałam się jak cebula,
a kaptur miał robić za czapkę.
Tylko...
w lesie, po tej prawej, zaczeły sie podejścia
pod kątem 40 stopni!.
Dobre buty, ślizgały się na stromiznach na igliwiu
i zaczynałam jechać do tyłu.
W dole, wyschnięte strumyki, z gliniastymi resztkami iłu,
psy czekające na dole, sweter przyklejony do karku,
w uszach aż kłuje, kurtka powietrza nie przepuszcza,
a z grzybów - same japończyki ( muchiiii- mooory).
Qurczę blade, najgorsza wycieczka, jaką do tej pory miałam.
Tylne mięśnie ud, to tak mnie bolą, jak po żadnym dotąd podejściu.

Psy pod koniec to już nawet nie chciały biegać, tylko szły za mną,
jak straceńcy.
I wracając, niemal przed samym autem, znalazłam pole rydzowe.
Paranoja!
Na patelni - masło rydzowe, żebra na ostro w piekarniko-mikrofali,
ciasto zżarłam sama w nocy ale zostały herbatniki

Jak goście będa baaardzo głodni, to na szybko dostaną frytki
i tiliapię na szpinaku.
Bo to, robi się błyskiem!

Oj, chyba nie mam dziś serdecznego nastroju,
a otwarte ramiona, coś z piąstkowym przykurczem mi wychodzą.

- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Cynamonowa Ewuniu - nie jestem joginką.
Hanuś aleś mi narobiła smaka na rydze.....mniam.....mniam. Chyba pójdę pogrzebać w lodówce.
Kurczę, niechybny znak, że zbliża się zima, bo ciągle lodówka za mną chodzi jak za borsukiem - czyżby czas robić zapasy na zimę pod postacią sadełka ?


Hanuś aleś mi narobiła smaka na rydze.....mniam.....mniam. Chyba pójdę pogrzebać w lodówce.
Kurczę, niechybny znak, że zbliża się zima, bo ciągle lodówka za mną chodzi jak za borsukiem - czyżby czas robić zapasy na zimę pod postacią sadełka ?

Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
Przyszłam zobaczyć co słychać u Hani i jak tam grypa a ta znów coś wykombinowała
Wiecie z czego najbardziej się uśmiałam...
z psów straceńców, które szły za HANIĄ!!!
Każdy kto ma psa to wie, że gadzina ma tyle siły, że ZAWSZE będzie biegać... a jak Hani psy szły i o jak straceńcy... to ja nie wiem jak ona je wymęczyła !
Mój na spacerze nie chce chodzić
No ale rydzy Ci Haniu zazdroszczę. Ja zbieram różne grzyby ale rydze widziałam tylko raz i to w Bieszczadach.
Jak goście wyjdą, to daj wylizac patelnię
hihihihihih
Hanuś pewno już się gości grzańcem
To miłej imprezki życzę.
Wiecie z czego najbardziej się uśmiałam...
z psów straceńców, które szły za HANIĄ!!!
Każdy kto ma psa to wie, że gadzina ma tyle siły, że ZAWSZE będzie biegać... a jak Hani psy szły i o jak straceńcy... to ja nie wiem jak ona je wymęczyła !
Mój na spacerze nie chce chodzić

No ale rydzy Ci Haniu zazdroszczę. Ja zbieram różne grzyby ale rydze widziałam tylko raz i to w Bieszczadach.
Jak goście wyjdą, to daj wylizac patelnię

Hanuś pewno już się gości grzańcem

z uśmiechami Iza
u liski
u liski
oj, Jadzieńko, Słonko moje, to pij tego grzańca, pij...Jadzia1 pisze:Oj tego grzańca to też bym wypiłabo coś gardło mnie boli i w kościach łupie
nie chcę żebyś zachorowała...
chorowanie jest dobre dla tych, co lubią się lenić...
ale mają wtedy wymówkę, żeby leżeć i leżeć...
dla takich pszczółek jak Ty, to tragedia...

trzymaj się cieplutko Słonko...
ewa