Takich ciągot nie mam. Kiedyś pisałem o tym przy okazji epikaktusów (Epiphyllum hybr.). Niech zajmują się tym zawodowcy.
Uważam, że tylko od nich hybrydy są naprawdę coś warte - bo rejestrowane. A tam trzeba spełnić dość surowe kryteria, min. powtarzalność koloru i kształtu kwiatów... Czyli setki/tysiące roślin w wysiewach... Tego się w warunkach domowych osiągnąć nie da.
A i rejestracja swoich hybrydów dużo kosztuje.
Takie
radosne tworzenie mieszańców (po naszemu
kundli) to zabawa jak w piaskownicy dla dzieci, naprawdę.
Ale oczywiście to tylko i wyłącznie
moje zdanie na ten temat, każdy może mieć inne. Zastrzegam, że nie wyrażam tu żadnych dogmatów a tylko
swoją opinię.
Mieczysław,
Żaneta,
Paulina - serdecznie dzięki za przemiłe słowa i wsparcie dla mojej pasji.
