Dzis zabralam sie za borowkowa rozanke (kurde, niech mi Rysiek kompa wreszcie podlaczy, bo nie moge bez tych polskich znakow

). Nie wszyscy pewnie pamietaja, ale to poletko mialo byc w poczatkowych planach tylko borowkowem, z laweczka posrodku. Borowki posadzone zostaly mniej wiecej w kole, chyba nie za bardzo rownym (na tym etapie nie zwracalismy uwagi na takie drobnostki

). Potem powstala mysl wprowadzenia tam kolorow i zapachow, czyli roz. No bo skoro laweczka, to az sie prosilo, nie?

Tak wiec wejscie do borowkowa ozdobila pergola z Elfami i powojnikami, a w srodku sa i beda dosadzane roze. Kilka zostalo posadzonych pod koniec wrzesnia (czy jakos tak), ale troche na glupka, bo Rysiek wykopal roze jak mnie nie bylo, bez podlania ich wczesniej, wiec cala ziemia sie osypala i trzeba bylo szybko sadzic. No i posadzilismy. Krzywo

Bez sensu w dodatku
Wiec dzis przerabialam. Lazilam tam juz od miesiaca i jakos nie moglam tego opanowac. Ukladalam kamienie, gdzie mialyby byc pozostale roze, ale jakos kiepsko mi szla ta wizja

Problemem byl brak laweczki. Ulozylam dzis wiec hmm... jakis prowizoryczny ksztalt, z dwoch polamanych oparc od krzesel i skrzynki do kwiatow, i kombinowalam dalej. Przesadzilam trzy roze, ktore rosly z tylu (byly krzywo i nie w tej kombinacji

) - to Charles Austin i 2 szt. Louise Odier. W koncu posadzilam Ch. na srodku (za "lawka"), a po jego bokach sa Luizy.
Potem ulozylam zarys sciezki z kamykow, zeby wyobrazic sobie jak bedzie sciezka przebiegac. No i juz poszlo jakos

Przesadzilam Bonice, i jedna borowke (jeszcze musze jedna dokupic).
Zanim zaprosze was z wizyta, do tego zakatka ostrzegam, ze tam okropny bajzel, bo jakis czas temu postanowilam ze likwiduje tam trawnik, wiec koszona trawa jest tam zrzucana gruuuba warstwa, zeby ta co rosnie przegnila i oszczedzila mi zrywania tego recznie. Niestety chyba z polowa trawy jeszcze jest do zabicia
