Deszcz mnie zgonił z leżaczka, to się za dłubaninkę wzięłam.
Na pierwszy ogień to żółte poszły, żeby z resztek surówkę do obiadu zrobić, niezła wyszła, trochę bazylii tylko dodałam i soli, bez pieprzu i cebuli.
Małgosiu, gratuluję olbrzyma, pewnie na dwa obiady wystarczy.
Pomidorki dotarły w dobrej kondycji, a co najważniejsze obdarowani mogli ich spróbować prosto z krzaka, bo niektóre grona były dojrzałe.
Trochę luźniej się zrobiło, mogę wsadzić dwa ukorzenione wilki.
Moja podróż też minęła prawie spokojnie, jechaliśmy do Zabierzowa, powrót był jednak dłuższy, bo na wysokości Jaworzna zatrzymała nas olbrzymia grupa cyklistów, były ich chyba setki.
Beatko, cieszę się, że Anna Russian Ci smakuje, mam ją też w tym roku, w gruncie, ale nieudany egzemplarz, ma kilka owoców, w ubiegłym sezonie miałam pod daszkiem i pod ciężarem gron łamał się krzak.
Nie próbowałam jeszcze wszystkich odmian, dotychczas najlepsze okazały się Cuore die Bue, Niespodzianka Kasi, Bernen Rosen, Zolotaya Korolewa, Boloto.
Sezon nasionkowy zaczęłam dzisiaj.
Kasia, a czy Ty czasem nie jechałaś w tym peletonie?
Elu, cieszę się, że żeniszki Ci ładnie kwitną, tą odmianę sieję od kilku lat, miałam niskie w różnych kolorach, ale długo u mnie nie pobyły.
Matysiu, z chłopami źle, ale bez chłopów jeszcze gorzej.
Mojego usprawiedliwia jeszcze to, że przez całą drogę do Zabierzowa końcówki pomidorów smyrały go po plecach, wolałam się nie odzywać.
Zły nie jest, ugotuje i placek upiecze, no i przetwory są na jego głowie, bo ja teraz na okrągło pracuję, a on emeryt jest.
Ale chwalić, co to to nie, jeszcze by się w głowie przewróciło

Właśnie o przetwory chodzi, w tamtym roku robił suszone po raz pierwszy, ale niezbyt dobre wyszły, pewnie nie bez znaczenia było to, że suszył wszystkie, jak leci, koktailówki też, ale chyba olej też był za gorący, bo mu się skwarki porobiły, gorzkie jak nie wiem co, suszył w piekarniku, mogę też użyć suszarki do grzybów.
Pewnie z Beatki sposobu to nie skorzystam, bo ona ma czarodziejską kuchnię, ale Wy jak robicie?
Właśnie zerwałam pudło takich typowych do suszenia, szkoda, by się zmarnowało.
Pozdrawiam Irena