No to odpisuję dalej, choć niestety żadna z Was nie dostanie kwiatka, bo jestem na działce a zdjęcia mam w kompie w domu....
Elwi, ja już jestem na etapie poszukiwania odkurzacza ogrodowego i wszystko na to wskazuje że go kupię...
Ten mój Crokus jest cudny... wypuścił nawet dwa dość mocne i grube pędy, więc nadzieja jest... a Jubile ma kwiatów sporo, i jak na trzylatka sprawuje się już dobrze... nawet nie muszę się kłaść na ziemi, żeby zrobić zdjęcie kwiatom... do tej trójcy dołączył jeszcze James G.... pokrój taki sam...
Elwi, ja wiem że wyglądają zjawiskowo, ale momentami nie daję rady.. najbardziej wkurzam się po ulewnych deszczach... muszę wymyślić jakąś strategię, abym się nie wkurzała... ale zaczyna mnie drażnić Pirouette...
Alutka, "dobrej współpracy"... dobrze to ujęłaś... one mi robią na złość... ale jak już pisałam wyżej, muszę opracować strategię... a co... albo ja, albo one...
Madziu, że wybredna i zołza to wiem... Małż mi to mówi na okrągło... a z czepianiem to różnie, ale zazwyczaj czepiam się nawet bez powodu...

podobno moja mam też tak ma, choć ma już 94 lata...a ja.. no sporo mniej i aż się boję co to będzie jak będę w jej wieku...
Wiolu, no dobra... już nie będę, choć nie obiecuję na 100%... taka już moja natura, a zmienić się.. hmmm... na stare lata się nie opłaca... jeszcze by pomyśleli że jakaś chora jestem albo co...
Floksiki są gajne ale dają po oczach że hej... dość jaskrawe są...
A werbena rośnie, ale okazuje się też że i ja mam patagońską... widać L. tym razem nie oszukał...
Z tegorocznego hiciora już się pośmiałam...
Gosiu, Eden rzeczywiście trzyma długo kwiaty, Baronesse również.. Lacre otwiera pąki powoli i też długo trzyma... u mnie jest patelnia, więc i kwiaty szybciej przekwitają... ale postaram się bacznie przyjrzeć różom...
Majka... miło mi że wpadłaś...
Ja muszę wytrzymać do oporu, bo baczne oko Małża obserwuje i nie mogę tak ot wyrzucić... ale pokombinować mogę... on się i tak za bardzo nie zna...
Korę już przerabiałam i to był równie beznadziejny pomysł... nie dość że liści nie można wyciągnąć, to każde rano sprzątanie... ptasiory szukały sobie robaczków i rozgrzebywały ile się dało... no i był sobie taki miszmasz kamyczkowo- korowy... najgorsza rzecz z możliwych...
Grażynko... u mnie też tak było... dwa dni sprzątania, a i tak jeszcze nie koniec... nie miała baba kłopotu z liliowcami, sobie róże kupiła...
ale tak jak piszesz... damy radę...
Jadziu, ta moja taka jest, ale w tym roku jest jakaś bladziutka... może temu że w pełnym słoneczku i w doniczce rośnie.. a pan z F. wskazał mi na nią, więc mam nadzieję że to ona... Jadziu, a zdrowa ona jest, czy chorowitek ?
Zdjęcia będą wieczorem, jeśli nic nie stanie mi na przeszkodzie...

...wnuk ma urodziny i robimy imprezkę na działce...