Marysiu, tak i pracy i w ogóle wszystkiego uczyłam się od rodziców. A tak daleko mnie od nich rzuciło życie... Dobrze, że dzień mamy mogłam spędzić razem z mamusią, jak chyba nie było od 8 lat.
Teraz dopadło mnie zmęczenie i zniechęcenie. Mam bardzo dużo pracy zawodowej, ciągle coś, na działkę prawie czasu nie zostaje. Dla mnie paradoksalnie jest lepiej jak nie pada, bo muszę jechać podlać i przynajmniej tam jestem, a jak pada jak teraz codziennie, to mąż już jechać nie chce i działka zarasta, zresztą czasu w tygodniu tak mało... No wiem, wiem, że dla roślin deszcz lepszy... ale ja za nimi tak tęsknię w tym bloku, mieście, że brak mi słów. Obiecałam sobie, że w piątek pojadę zaraz po pracy sama i w spokoju będę plewić, pikować (m. in. dziwaczki), sadzić cynie i szałwie od mamy, ciąć zioła do suszenia.
Ciężko tak kochać rośliny miłością wielką i nie mieć ich na wyciągnięcie ręki, choć pewnie tak lepiej niż nie mieć wcale działki.
Pozdrawiam Cię Mario i wszystkich zaglądających
