Witaj Elu!
Cieszę się,że wpadłaś do mnie
Już ruszyłam na pomoc moim liliowcom i lewa strona ścieżki przejrzała.Liliowce bardzo ucierpiały od tej suszy, straciłam też wszystkie nowo posadzone azalki, którymi tak się cieszyłam. Miałam co prawda pana, który codziennie dokarmiał moje koty i podlewał roślinki w doniczkach ale nie chciałam już obarczać go podlewaniem liliowców ponieważ ma też swój ogród na terenie naszych działek i nie chciałam go za bardzo obarczać. Liczyłam na jakiś porządny deszczyk.
Elu!
Te liście z rdzawymi plamami wytnij ile się da i spal. Io jest choróbsko zwane rdzawą plamistością liści i łodyg liliowca.
Choroba wywoływana przez grzyba z grupy workowców.Nie groźna, większość odmian jest na nią odporna, ale odporność może po jakimś czasie zostać przełamana przez grzyba. Zrób koniecznie oprysk ! Miałam to samo na paru liliowcach ale pryskałam tylko te chore i sąsiadujące z nimi. . Ta chemia to nic dobrego zwłaszcza jak się coś ciągle dłubie przy roślinach.
Liście liliowców przycinam na ok 1/3 wysokości i wiąże w kucyk ale to przed zimą, żeby ochronić stożki wzrostu. Na razie usuwam uschnięte liście a przycinam te, które wyraźnie kładą się na rabatach. Natomiast zielone, pełne wigoru na razie zostawiłam. Podsypałam im troszkę nawozu jesiennego i mocno podlałam. Ziemia była zbita jak beton pomimo ściółki z kory. Już po dwóch dniach widać było jak bardzo potrzebowały wody. Jest nadzieja,że dojdą do siebie.