Bardzo Wam dziękuję za współczucie i przede wszystkim za słowa wsparcia. Bardzo się przydały.

Niby nie jest to jakaś tragedia, ludzie mają po stokroć gorsze problemy ale na początku się przeraziłam i nadal się martwię ale staram się do tego podejść z rozwagą. Przez kilka dni wcale nie wychodziłam do ogrodu, taka byłam przygnębiona... Wczoraj zaczęłam cięcie róż. Dziś jestem zajęta przygotowaniami do świąt, pieczeniem ciast itp... Do Waszych ogródków zajrzę chyba dopiero w świąteczny wieczór... Teraz na nic nie mam czasu.
Grażynko, Polagracynę może i warto zastosować ale nie daje ona gwarancji, że roślina nie zostanie zakażona. Korzeń w trakcie wzrostu, przeciskając się przez glebę może ulec zranieniu lub też mogę go niechcący dziabnąć motyczką. Można go stosować dla roślin sadzonych z gołym korzeniem a co z tymi z donic? Hmm, może jak spotkam to kupię ale gwarancji na zdrowotność nie ma. Te dwie chore róże pochodziły z różnych źródeł. Mam jeszcze trochę słabiej rosnących róż i podejrzewam, że chorych może być więcej. To robota na "po świętach".
Krysiu, okazało się po jakimś czasie bo objawy na róży pojawiają się po około 2 latach od zakażenia. Gdzieś tak wyczytałam, już nie pamiętam gdzie... W Polsce nie ma skutecznego środka zwalczającego tę chorobę. U mnie wzrost róż hamuje bliskie sąsiedztwo orzecha włoskiego ale jak widać, nie mogę wszystkiego zwalać na niego. Gdyby nie on, może już wcześniej bym te słabe róże sprawdziła.
Aniu, ja też bardzo dokładnie oglądałam korzenie każdej nowo zakupionej róży. Bałam się tego choróbska i trafiło na mnie. Tak jak napisałam wyżej, podobno objawy czyli guzy pojawiają się po ok. 2 latach dopiero...
Dorotko, chyba nie ma w pełni skutecznego sposobu, by się przed tym ustrzec. Warto u siebie zrobić test sprawdzający na obecność bakterii w glebie. Należy posadzić rozsadę pomidorów o uszkodzonym systemie korzeniowym a po około miesiącu sprawdzić, czy na korzeniach nie ma narośli. Zamiast pomidora można użyć również słonecznika. Poza tym myślę, że warto kupować tylko w dobrych szkółkach choć... jedna z moich chorych róż była właśnie z takiej szkółki. Mogła się zarazić od innej chorej róży albo bakteria już u mnie była... To już ciężko stwierdzić.
Ewo, staram się nie panikować. Chyba będę sadzić pomidory w różach. Mam tę książkę i powyżej napisałam o tym teście. Podejrzewam, że guzy jakieś już się mogły rozpaść. te róże sadziłam w 2010 i 2011 r. Ziemia wokół nich jest taka inna, dziwna... Pełno jest takich kruchych bryłek. Niby mocne (trwałe) a łatwo rozsypują się, gdy je ścisnąć ręką. bardzo dziwne to i ngdy czegoś takiego nie widziałam. Byliny już mnie wciągnęły, bardzo.
Moniu witaj. Pogoda sprawiła psikusa ale przyroda robi swoje i roślinki szybko rosną. Zapraszam.
Beato witaj. Fajny ten floks, ozdobny nie tylko z kwiatów. Bardzo spodobały mi się te kwiaty. Również zapraszam jak najczęściej.
Dziś przyjechały piwonie od Ewy (gloriadei). Dwie polskie odmiany: Ursynów i Krystyna. Śliczne kiełeczki.
Przyszedł też gratis - róża Bobby James
Śliczna róża, której ze zrozumiałych względów nie powinnam sadzić u siebie i postanowiłam ją komuś oddać.
Zapraszamy tutaj http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=1&t=64052