Witaj
Danusiu, miło, że do mnie zajrzałaś.

Ciągle jestem bardzo początkującym ogrodnikiem, a moja znajomość roślinek jest nadal niewielka. Dokształcam się jednak na FO.
Dzień zapowiadał się pięknie i nic nie zwiastowało niemiłych niespodzianek. Tym razem M podpadł na całej linii.
Najpierw opryskał niektóre roślinki jakimś specyfikiem, który mu został po pryskaniu drzew owocowych. Nie wiem czy roślinki to przeżyją, wyglądają jakby już nie żyły.
Najbardziej ucierpiały:
Hortensja Anabelle (największa) - co mu strzeliło do głowy, żeby ją pryskać?!
Floksy (wszystkie i te w gruncie i w doniczkach przeznaczone do Sulejowa).
Róże wielkokwiatowe (m.in. Ingrid Bergmann, Gloria Dei, itd).
Dziewanna i inne
Widocznie doszedł do wniosku, że zwyczajowo nieszczęścia chodzą parami i podkosił mi
pięć piwonii
Co Wy na to? Skrócić o głowę?
Dobrze, że są ogoniaste. Tutaj Kazik (burasek) przez przypadek wyszedł wprost na Jacka. No i zaczęło się. Jacek, dowódca stada, wystartował jak rakieta. Kazik, mimo sporej nadwagi, zdołał umknąć. Nie miałam szans uchwycić tego aparatem. Tylko mignęło.
Cudownie kwitnie tawuła...
Mam jej całkiem sporo...
Kwitnący berberys, cudny...
Cudna ta wiosna, gdyby jeszcze nie ta kosiarka i opryskiwacz...