Elu w sobotę nie zdążyłam już zrobić zdjęć swoim działkowym, bo komary tak cięły okropnie i ciemno już było jak wsiadałam do samochodu. Ale na dwóch czy trzech krzakach, pomimo zdechniętych nadal liści, pomidorki już przebarwiły się na pomarańczowo

Moja mama była nawet zdziwiona i miło zaskoczona, bo wie jak ja to przeżywam.
Ja w tym roku to wszystko na próbę, bo pierwszy raz. Cieszę się z każdego listka, który wyjdzie z ziemi. Buraki, sałata, rzodkiewka już są całkiem spore. Marchweczka i cebulka też już powoli gdzieniegdzie wyglądała. Koperek już też gdzieś tam wyglądał. Zostały opielone, do towarzystwa mają aksamitki, co by im smutno nie było i dalej w ten weekend będę dosadzać kolejne warzywka.
Metodą prób i błędów.... powoli pewnie nauczę się co, kiedy i czy warto. Pomidorów bardzo mi się chciało swoich spróbować, więc poeksperymentuję.
Natomiast fasolki nie posadziłam jeszcze na działce i nie wiem czy to nie będzie za późno, ale co tam.... zamierzam to zrobić w tą sobotę. Zarówno fasolę (mam swoje nasiona czerwonej, białej i brązowej) oraz tej karłowej, którą mam na balkonie. Ja fasolkę uwielbiam, Łuki też, a Mati wszystko już by chciał jeść co mama i tata, więc też na pewno zajadał się będzie
