Dziś było piękne słońce, może dzień nie najcieplejszy, ale i tak na ogród się wybrałam. Żadnych szkód po ostatnich mrozach nie zaobserwowałam. Róże odkopałam (niektóre miały już listki w kopcach

). Martwi mnie Edenka. Zielona jest tylko pod kopcem, pączków brak. Czyżby powtórka z rozrywki? Nie życzę sobie kolejnego zmarzlaka i już!

Clemki bez strat. Przynajmniej jakieś pocieszenie.
U mnie hitem tegorocznych Świąt była świniówka. Mój ojciec ma niesamowity talent do przekręcania wyrazów i stwarzania tzw. "kreatywnej rzeczywistości" (konfabuluje znaczy). Przed Świętami dostał zadanie odwiedzenia giełdy kwiatowej i zakupienia roślinek do dekoracji stołu (białych), spodobały mu się małe, białe kwiatuszki g ę s i ó w k i (przysłał mi zdjęcie do akceptacji, wtedy jeszcze z prawidłową nazwą). Po czym natychmiast tę nazwę zapomniał i stworzył własną. Przyjechał do domu i poinformował matkę, że kupił świniówkę. Matka pokazała kwiatki koleżankom, które zapragnęły mieć podobne kwiecie i pognały na giełdę. Oczywiście w poszukiwaniu świniówki. O całej historii pewnie bym się nie dowiedziała, gdyby nie to, że siedząc przy świątecznym stole usłyszałam pytanie spragnionego pochwał ojca: i co fajny miałem pomysł z tą świniówką? Wpadłam pod stół ze śmiechu (oczywiście po wyjaśnieniu o co mu chodziło).
A tak wyglądały moje dekorację z gęsiówką vel świniówką w roli głównej:

aha, jeszcze jedno, czy ktoś mnie oświeci skąd mogły się wziąć mszyce w kwietniu na różach trzymanych w domu ???