Moniko. Masz za sobą karierę podobną Włoszczowskiej? Cenię umiar, rowerem na działkę i z powrotem, czyli niecałe 70 km, to dla mnie w tym wieku wystarczająca ekstrema

. Rowerem na Alaskę, to ...absurdalny pomysł

, podróż ....do Hadesu. Już lepiej po monotonnej i płaskiej Finlandii, jest przynajmniej nadzieja, że się wróci, choć ...w bąblach po złośliwych komarach. Płn. Skandynawia to bezkresne, bezludne, mrożne i bezwzględne pustkowie, z jedną drogą asfaltową, opuszczenie jej to pewna śmierć. Można rowerem, tylko latem, tylko tą jedną drogą, ale to prawdziwy wyczyn, setki a raczej tysiące kilometrów, dla prawdziwych twardzieli (z centralnej Polski do Nordcapu i z powrotem to ponad 8 tyś.km.). Rzeczywiście już lepiej do iberyjskich miejsc kultu religijnego, . Z Pawciem jednak będzie trudno, bo jak on dorośnie, to dla Ciebie w zupełności te 70 km. wystarczy

.