Renatko, ładny, ładny. Na żywo jeszcze ładniejszy.
Grażynko, u nas deszczu starczyło na .... 20 minut
Chmury chyba się wypłakały nad resztą kraju.
Za to wiatr nie odpuszcza. No może drzew nie wyrywa, ale wieje ostro.
Orlik już rozsadzony. Trzy sadzonki sobie rosną w gruncie a dwie jeszcze w doniczkach. Jak przeżyje zimę nie ma problemu - wysyłam.
Powojniki wymagają trochę zachodu - przynajmniej niektóre, ale potrafią się odwidzięczyć.
Ja musze pomyśleć nad jakimiś sensownymi podporami.
Justynko, wiemy to dobrze. Jak halny zawieje
Grażynko, na szczęście aż takich wiatrów nie było, przynajmniej u mnie, ale duło nieprzyjemnie.
Aga, jeśli nawet Nela-Alionuszka znajduje w swoim ogrodzie miejsce dla powojników to chyba jednak one nie wymagają przestrzeni. Ale rozumiem dylematy.
U mnie problem z nasadzeniami jest taki, że ze względu na położenie domu i działki najpiekniejsze kwiaty oglądaliby.... sąsiedzi
Veronica to moja największa miłość powojnikowa

Mimo kaprysów.
Chwila przerwy od powojników (no może nie całkiem)
Zapomniałam o jeszcze jednej tegorocznej zmianie w ogrodzie.
Obok studni miałam rabatę z kwasolubami. Azalie, różaneczniki, troche wrzośców. Niestety rabata w pełnym słońcu co nie wpływało korzystnie na kondycję, zwłaszcza rododendronów. A że cieniste rabaty z kolei nie pasuja różom postanowiłam zrobić zamianę.
Azalie wylądowały na miejscu warzywniaka a obok studni podadziłam róże w towarzystwie powojników.
Tak to wyglądało w kwietniu

A tak w sierpniu
Oczywiście, nie obyło się bez przeróbek. Na miejsce Stanwell Perpetual posadziłam Falstaffa, zobaczymy jak będzie
