Ano
Aga wczoraj się wybrała w moje strony z córkami. Świetne dziewczyny! Trzy minuty przełamywania lodów z moimi, i odpłynęły w swój świat

Oprócz Anki, która oczywiście zachowała sie nieprzewidywalnie i zamiast chować się za spódnicą mamy, zaczęła zadawać pytania w stylu "Jak wygląda wasz tata, i czy jest zdrowy ;-) Było bardzo fajnie, i mam nadzieję na kontynuację. Co do przeglądów ogródkowych, to była szybka rundka, bo też czas wybrałyśmy nie najlepszy - akurat zaczęło padać i wiać paskudnie. chociaż w sumie...to i tak za bardzo nie ma co oglądać ;-)
Aha, i prezent dostałam - krzewuszkę Nana Variegata, tę, co mi się tak podobała u Agi. I gdzie ja ją teraz wcisnę (Gorzatko nie strzelaj

)
I jeszcze żurawki przyjechały...
I jeszcze zamiast Popiełuszki mam Snow Queen

(to tak a propos rozmów o powojnikach, które rzeczywiście mogą brzmieć śmiesznie, że niby Emilia Plater się płoży, a Fryderyk Chopin się wspina

A tak apropos Agnieś, to zastanawiam sie, jak można u mnie zachorować na powojniki, bo na razie jedyne co mam, to ich młode pędy

- no, Matka Teresa ma całkiem przyzwoite zawiązki)
Elsi , no mam młodą magnolię, niecałe 60-80 cm tak na oko, i jeden kwiat, na który chucham i dmucham, niczym Mały Książę ;-) Na powojniki mam różne patenty - kilka podpórek z rurek, kilka sztuk wspina się na siatkę ogrodzeniową, niektóre są posadzone przy krzewach (budleje, róże i niedługo pęcherznica) no i jeszcze drabinki bambusowe.
Magdala świetny pomysł z tą Matką Polką ;-) Może by Panu Marczyńskiemu go podrzucić ;-) Co do gitary, jest taka trochę mniejsza, jeśli chodzi o naukę, to my ją będziemy uczyć tak niezobowiązująco, na razie próbuje zagrać 'Serde ogrodu" Daabu, bo to najprostsze chwyty z prostych ;-)