Witajcie
Przez 2 dni byłam odcięta od netu i dlatego piszę dopiero teraz.
Bogusiu, bardzo mnie cieszą Twoje słowa, ale moje róże też nie są idealne. Chorują na czarną plamistość, w dodatku męczy je przędziorek.
Fakt, rosną bujnie. To chyba zasługa dość porządnie przygotowanego pod nie stanowiska.
U mnie jest albo piasek albo żółta glina.
Więc najpierw wykopuję spory dół, daję tam mieszankę dobrej ziemi, którą najpierw muszę przywieź z pola z kompostem i cakowicie przekompostowanym obornikiem.
Taki jeden dół to kilka rundek z wypełnionymi taczkami

, dlatego tej wiosny byłam w stanie zrobić tylko 2 doły na dzień i padłam na nos.
Po posadzeniu nowego krzewu nie daję nowozów, dopiero w przyszłym roku.
Nowy chemicznie stosuję oszczędnie: 1 opakowanie kilogramowe na 80 krzewów, to wychodzą małe ilości.
Jesienią róże kopczykuję kompostem, wiosną kopczyki rozrzucam, część kopostu zostaje pod krzewami, dorzucam tam jeszcze trochę przekompostowanego obornika. I to by było tyle.
Czasami podlewam gnojówkami z pokrzywy i skrzypu.
Może Twoje róże są jeszcze bardzo młode i dlatego słabo kwitną i nie powtarzają?
Moja Flammentanz zakwitła chyba dopiero z 3 lata po posadzeniu
Generalnie pnące chyba potrzebują więcej czasu na rozkręcenie się.
Co do odmiany Bonika, tak to jeden krzew, ale dość stary.
Myślę, że to naprawdę świetna i niewymagająca odmiana, dlatego też bym ją polecała.
Jeżeli wydaje Ci się za szeroka, to ostatecznie można to regulować cięciem, a moja jest taka "rozkraczona", bo gałęzie opadały pod ciężarem kwiatów.
Co do innej odmiany o podobnych charakterze, to obawiam się, że nie jestem za mocna w rabatowych

, najbardziej intrygują mnie historyczne i krzaczaste, nie potrafię tu nic podpowiedzieć.