krzysztofkhn pisze:...Kombinezonu brak.
Czapka , kurtka - tak...
Uuuu, to bardzo niedobrze, Krzysztofie

Pewnie niektórych zaskoczyła trochę może i dziwna zmiana tematu, ale podobnie jak Wy przeglądam inne działy forum, czytam tematy np. ten:
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=5732
Radzę zwrócić na niego specjalną uwagę - przeczytać, przemyśleć, przeczytać, przemyśleć... "Chemizacja" ogrodów działkowych to bardzo dyskusyjna sprawa. W przypadku nasadzeń towarowych - gdzie głównym celem jest uzyskanie owoców o pierwszorzędnym wyglądzie (bo z tym wiąże się możliwość ich sprzedaży i osiągniecie - chciałem napisać zysku, co byłoby w dzisiejszych czasach wyolbrzymieniem, więc - zwrotu poniesionych nakładów) stosowanie chemii jest niestety koniecznością... inaczej sadownik nie miałby możliwości konkurowania na rynku i produkcji. Natomiast działki to jest inna strona medalu. Tutaj można uzyskać piękne owoce nieco innymi sposobami (np. poprzez dobór odmian odpornych na choroby) - natomiast chemię stosować raczej w ostateczności i to używając środków jak najmniej szkodliwych.
To jednak (przechodzę do meritum) nie zwalnia wykonującego zabieg od stosowania należytych zabezpieczeń. Nie ma różnicy czy oprysk wykonujemy w kilkuhektarowym sadzie, czy na kilku drzewkach w ogrodzie. Zasady bezpieczeństwa są takie same - bo zagrożenie związane ze stosowaniem środka jest również identyczne. Więc kilka rad (nie, powiem ostrzej - nakazów) z mojej strony - zanim w ogóle sięgniecie po środek. W momencie kiedy zabierzecie się do zerwania zabezpieczenia i otwarcia butelki czy opakowania na rękach musicie mieć rękawice ochronne, a na twarzy maseczkę. To bezwzględna konieczność. Większość środków chemicznych doskonale wchłania się przez drogi oddechowe lub skórę. Tu jedynie zachowanie ostrożności podczas dozowania (bo nie wszystkie środki mają aplikatory) nie wystarczy... np. podczas sypania środka w postaci proszku (dobrym przykładem jest Syllit) powstaje "mgiełka oparów", która - jeśli nie macie na twarzy maski - trafia wprost do Waszych ust i nosa... Z płynnymi środkami jest podobnie - do tego można buteleczkę potrącić, wylać trochę środka na rękę (zdarza się często taka sytuacja) i jeżeli trafi on na rękawice, które macie na ręce to mały problem - gorzej jak bezpośrednio na skórę...
A potem - już w czasie wykonywania oprysku trzeba mieć na sobie kombinezon ochronny, który po skończeniu pracy można spłukać wodą i wyczyścić.... zwykłe ubrania (jeżeli wiatr zmieni kierunek i środek znajdzie się na nich) nadają się praktycznie do kosza... wybór odzieży ochronnej w sklepach jest olbrzymi - nie musicie wybierać superprofesjonalnych i drogich rzeczy... korzystacie z nich przecież sporadycznie -
ale muszą być koniecznie.
Po skończeniu wykonywania zabiegu nie tylko trzeba - jak pisze Krzyś - umyć dokładnie ręce, ale również całą twarz i przepłukać usta i nos...
Tyle z mojej strony - ile z tego skorzystacie to Wasza sprawa, ale ja przekazuje Wam te informacje z jednego powodu - czasem pytacie ile środka, jaki - a ja odpowiadam, majając przekonanie, że stosujecie go zgodnie z zasadami. Jak jednak widać, nie do końca tak zawsze jest.
Ze środkami ochrony naprawdę nie ma żartów - one błędów nie wybaczają
Pozdrawiam serdecznie
