Cześć wszystkim,
z posadzeniem Antypki nosiłem się już co najmniej od wakacji.
Przeczytałem caaaały ten wątek, od pierwszego wpisu :P Piękne te Wasze krzaczki.
Przyszła jesień, okres uśpienia roślin, zatem czas na sadzenie. Kupiłem sadzonki, 300 szt (w larix, a gdzieżby indziej?? :P ).
Posadziłem w dwóch ratach 1.XI oraz 3 dni później. Wcześniej, w lato przygotowałem sobie ziemię pod żywopłot. Wywiozłem jakieś 30cm warstwy gleby (grunty rolne klasy 4), nawiozłem 12 ton ziemi ogrodowej - nic wymyślnego, standardowa gleba do ogrodu.
Położyłem agrowłókninę. Wyznaczyłem sobie miejsca, porobiłem otwory, dołki i powkładałem sadzonki - bez żadnego przycinania korzeni.
No i teraz pytanie do Was:
- Rozumiem, że mam to przycinać dopiero w okolicy lutego?? Teraz za szybko?
- Wyczytałem tu by przycinać 15cm od gruntu, jeśli jest to pojedynczy badylek, albo 10cm od węzła, jeśli ma rozgałęzienia. Co w sytuacji, gdy badylek jest długi, nawet na te 30cm i dopiero na końcu ma jakieś rozwidlenie? Gdzie to ciąć??
- Był też tutaj wpis pani, która napisała, że "pilnowała równego cięcia od dołu" - co to znaczy?
- Czym to nawieźć na wiosnę? Kiedy dokładnie?
I jeszcze jedno pytanie:
Okazało się, że zamówiłem za dużo sadzonek. Zostało mi 50 szt. Nie bardzo wiem co z tym teraz zrobić. Wymyśliłem, że chciałbym je przechować do wiosny i dopiero wtedy je posadzić.
Wykopałem zatem dół, włożyłem do niego te sadzonki w związanej paczce, tak jak przyszły od producenta i zasypałem korzenie - myślicie, że przetrwają do wiosny?
Dodam jedynie, że Antypkę posadziłem na działce, gdzie buduję dom, obecnie sporadycznie ktoś tam bywa. A posadziłem ją by za dwa lata, na przeprowadzkę, mieć już jakiś żywopłot.
