Tereniu,mam taki trochę górski teren i tak nas czasem nawiedzają wichury i ulewy,,najważniejsze,że nie było większych szkód ,ludzom pozrywało dachy,drzewa potłukły samochody ,a mnie trochę roboty dołożyły koło domu ,cóż zrobić ,nie mamy na wiele rzeczy wpływu,ale cieszę się że przed ogródek Ci się podoba chociaż nie jest zupełnie skończony ,ale najważniejsze zrobione ,-posadzone i rośnie,pozdrawiam
Justynko,u mnie dalej wieje ,ale już nie tak groźnie ,ale deszczu teraz nie ma i dalej sucho,ja też lubię białe i też mam białą kuchnię i ją uwielbiam ,i jeszcze przed domem w różance pod jodłą będzie biała ławeczka,pozdrawiam
Dorotko,ostróżki nie ucierpiały ,jedna leżała bo sznur sie zerwał ,ale zaraz podniosłam i przywiązałam i jest śliczna ,najważniejsze ,że się nie połamały ,z wszystkich ostróżek 3 gałązki złamane przyniosłam do flakonu ,nie wiem o co różowe pytasz,budleje u mnie jeszcze nie kwitną,taki różowy kłosowy to kwitnie ślaz,może o to Ci chodzi,te ostróżki to są to pojedyncze kępy ,może uda mi się je rozmnożyć przez podział,mają u mnie rok ale w tamtym roku tez już kwitły,może mniejszymi kępami,lilie też same sie tak rozmnożyły w tamtym roku posadzone były 3 szt a teraz tak ich dużo ,aż mnie samą zadziwiły,a co do agrestu to nie mogę uwierzyć i znów się śmieję ,pozdrawiam
Kasiu,tak to jest wszystko ślaz,na następnym zdjęciu podpisałam,ostróżki są rzeczywiście rekordowe,kupione po jednej malutkiej łodyżce w tamtym roku,pozdrawiam
Marysiu,no właśnie to żywioły,ale nic się nie stało ,tylko trochę było pracy ,jeszcze powalonych maków nie sprzątnęłam,chyba nie będę trzymać na nasiona ,bo tak nie mogę ich zostawić,może któryś tylko zostawię ,lilie niektóre się powaliły,ale podniosłam i przywiązałam i jest dobrze no i jedna ostróżka leżała,ta czarna porzeczka zawsze dojrzewa w tej bieli ,ponieważ jest w ogrodzie owocówka i ona doskonale się uzupełnia z kwiatami ,a spacerując jest coś na ząb

to co chesz wiedzieć to ślaz i jest byliną ,może krótkowieczną ,ale jak będzie się odmładzać to będzie,białe lilie dalej piękne i jeszcze bardziej rozkwitły ,też część przewróciło,ale podniesione i nic nie widać ,że je tak sponiewierało,nawet płatków nie połamało,a leżały na trawniku,pozdrawiam i buziaczki
Grażynko,co poradzić ,całe życie tak człowiek walczy z różnymi przeciwnościami,właściwie to tylko maki będą do wyrzucenia,bo bardzo leżą ,reszta podniesiona i nic sobie z tego nie robi tylko patyczków w ogrodzie przybyło,do dzisiaj to już z agrestu 80 ,jeszcze jutro dorobię tylko naobieramy,a teraz już robię z porzeczek ,czerwonej i czarnej,dobrze ,że masz 10 od czegoś trzeba zacząć

sadzonki na pewno się udadzą ,bo róża jest niezawodna,pozdrawiam
Kasiu katharos,woda to tez straszny żywioł,ale huragany też ,a najgorsze po tym wszystkim długi brak prądu ,nie było koło 40 godzin to bardzo dużo,jasne ,że najważniejsze zdrowie ,juz prawie zlikwidowaliśmy te szkody,rośliny podniesione ,ważne ,że nie były złamane tylko przewrócone i dobite do ziemi i teraz nawet nie widać co przeszły ,moje ostróżki mają rok i to jest każda po jednej sadzonce są bardzo kruche ,ale jak zapowiedzieli te wiatry wszystkie przywiązałam do pali i to ich uratowało,tylko jedna się zerwała,ale podniosłam i dalej jest piękna ani po niej nic nie widać,pozdrawiam
Ala,robota mnie kocha jak piszesz i to prawda i ja kocham robotę,już naprawdę powinnam dać sobie siana ,aż w domu mnie opieprzają jak tylko jeszcze coś próbuję wymyślić

, a próbuję bo taka niespokojna ze mnie dusza ,u mnie była ogromna susza ,ale codziennie po parę godzin ogród był podlewany,ja nieraz o 11 w nocy ,albo i później przychodziłam z podlewania,i te nowe róże kwitną bardzo długo a stare też ,nawet piwonie jeszcze mają pączki,pozdrawiam
