Izuś - ja też za bardzo się nie spieszę, ale w tym sezonie jakoś szybciej się tym zajęłam.
Pewno dlatego, że upał wykończył wiele roślin i szybciej niż zwykle poszły spać.
Niemniej też nie robię tego do czysta.
Na rabatach zostawiam liście jako okrywę na zimę w razie braku śniegu.
W zimnie i tak choroby się nie rozwijają a wiosną robię generalkę i pierwszy i ostatni oprysk Miedzianem.
Aniu - mnie też forumki przypominają o wielu pracach, które zapomniałam zrobić.
Zwłaszcza kiedy jest ich kumulacja i trudno wszystko ogarnąć za pierwszym razem.
Róże nadal chcą kwitnąć, słoneczne dni ostatnio stale je pobudzają do kwitnienia.
Chociaż niektóre poszły już spać na dobre.
Miruś - miło Cię widzieć.
Kotlety powiadasz..... a wiesz że o nich całkiem zapomniałam, dobrze że mi przypomniałaś.
Do tej pory robiłam go jak szpinak, w zupach lub w sałatkach.
Astry w tym roku kwitły, ale nie tak bujnie jak w poprzednich.
Widać wyrażnie, że upały też dały im się we znaki.
Jadziu - moje nie i stale kwitną i robią pączki.
Co ciekawe nie zasilałam ich ekstra a mimo to nadal są produktywne.
Aż żal będzie ścinać resztę pąków przed mrozami.
Stasiu - jeszcze nie wszystko zrobiłam, ale to co najważniejsze już mam gotowe.
Nic nie słyszałam o mrożnej zimie, wręcz odwrotnie, ciekawe co to za portal tak podaje.
Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze i większych strat już nie będzie.
Inaczej musiałabym zaczynać obsadzać ogród od nowa z wyjątkiem róż i liliowców.
Te jako jedyne poradziły sobie całkiem dobrze w tym sezonie mimo ekstremalnych warunków.
Również

mocno.
Ewciu - też będę liście z trawnika grabić jak już wszystkie opadną.
Raz już wygrabiałam, ale na drugi dzień było ich jeszcze więcej, więc teraz poczekam aż opadną.
Czosnek już też posadziłam, jeszcze zostało mi wysiać pietruszkę, ale na to jeszcze czas.
Podobno wysiana tuż przed zimą, wiosną lepiej wschodzi i zamierzam to sprawdzić.
Krysiu - marzyłoby mi się więcej, ale areał nie pozwala.
Musiałabym coś wyrzucić a szkoda już i tak przetrzebionych przez suszę roślin.
Te dwa warzywa faktycznie zdobią jesienią warzywnik, ich piękne kolory dają energetyzujący widok.
A kiedy lądują na talerzu, palce lizać.
Też jeszcze obrywam nieliczne truskawki z pnących, które teraz wiszą jeszcze na balkoniku w doniczkach.
Ale to już faktycznie pojedyncze sztuki.
Większość prac jesiennych mam już za sobą.
Jeszcze przyciąć co nieco pozostało i mogę zamykać podwoje do wiosny.
Czas odpocząć po sezonie, który minął pod znakiem konewki.
Nie był zbyt dobry ani dla nas, ani dla roślin, ale gorzej chyba już nie będzie - taką mam nadzieję.
No i czas na podsumowanie sezonu.
O ile wiosna była dobra i nie trzeba było zbyt często podlewać o tyle lato było koszmarne.
Susza wszystkim roślinom dała we znaki a najbardziej tym płytko się korzeniącym, które potrzebują więcej wody.
Podlewanie nie dawało prawie żadnych rezultatów, mimo iż wylewałam chyba hektolitry wody.
Po raz pierwszy zabrakło wody w studni, która do tej pory zawsze dawała jej mnóstwo i można z niej było korzystać do oporu.
Nie tylko kwiaty miały się żle, także warzywa dały niezbyt obfity plon oprócz pomidorów, groszku i sałaty.
Ale pocieszeniem jest dla mnie to, że i najlepsi angielscy ogrodnicy nie mieli bogatych zbiorów mimo o wiele lepszej gleby w swoich ogrodach pokazowych.
Najlepiej spisały się róże i liliowce, które są roślinami głęboko się korzeniącymi, co w tym sezonie okazało się ich wielkim atutem.
Także nieżle dały radę trawy, chociaż na razie jako maluchy rosły w doniczkach.
Słabo wyszły w tych upałach rhododendrony i azalie, które po całkiem ładnym wiosennym kwitnieniu, mocno zmarniały i pewno wiosną nie zakwitną tak jak powinny.
Niestety nie udało mi się też zrealizować wszystkich planów w tym sezonie, więc część przekładam na następny.
Postanowiłam też nie robić żadnych nowych, gdyż tych zaległych mam dość sporo i lepiej sobie nie dokładać zbyt dużo pracy.
O ile w tym postanowieniu dotrwam do wiosny.
Cóż, następny sezon o ile nie będzie gorszy to na pewno będzie inny niż tegoroczny.
Ponieważ już nie ma co pokazać z nowości trochę jesiennej aury w kogrobuszu.
I ostatnie pączki róż, które pewno niedługo wylądują w wazonie.
I tym sympatycznym bukiecikiem z wazoniku żegnam się z Wami do przyszłego sezonu 2016 roku.
Jednocześnie dziękując

za waszą cierpliwość i obecność w moim kogrobuszu.
Jesteście wspaniali i bardzo miło było mi gościć tak pozytywnie zakręconych ludzi.
Będę odwiedzać wasze ogródki i podglądać co się w nich dzieje.
Jeśli zajdzie taka potrzeba znajdziecie mnie w dziale pogaduchowym -
http://forumogrodnicze.info/viewforum.php?f=63
Do zobaczenia wiosną.
Moderatorów proszę o zamkniecie wątku.