Psia bida ma się lepiej - macha ogonem i po raz pierwszy od sześciu dni okazał zainteresowanie jedzeniem i wąchaniem kwiatków w ogródku

W domu nastroje o wiele bardziej pogodne, niż aura za oknem. Zaraz pójdę nadrabiać zaległości w spaniu, a jak pośpię to zaległości w ogródkach.
Aniu Zielona - już mi na porzeczkę leci ślinka. Pryskałam dziś wodą z octem, bo już się na krzaczki rzuciły mszyce

Wszędzie ich pełno, ani chłód ich nie wystraszył, ani deszcz nie przeszkadza. Pancerne jakieś te mszyce, czy co? Jak pancerne, to ocet ich nie poparzy... Jutro pooglądam skutki.
Czarodziejko - to mu trzeba przyznać, że cierpi malowniczo

Ale faktycznie był w kiepskiej formie i nawet go nie interesowało podłączanie do kroplówki. Dziś ten numer nie przejdzie, ale nie szkodzi bo zaczął jeść.I jak nie uważać i troszczyć się o psie nieszczęście, co nawet poskarżyć się nie może. Ale z wyjazdu w stronę czarodziejskiej krainy raczej nici - jeździmy codziennie do veta na zastrzyki, a w łapie wenflon...
Intrygujący bodziszek i owszem żałobny. Czarodziejki wiedzą wszystko

Muszę się poduczyć bodziszków. Wkoło tego chodzę wkoło i nadziwić mu się nie mogę. A klematis piękny, jak nigdy dotąd

I to tak sam z siebie... no może z deszczu
