Alu nasiona w 80% kupiłam, na al.....o:). Nie jako oryginalne opakowania od producenta tylko od prywatnej osoby:), pakowane po 10 szt.
Bo nie wiem gdzie ja się uchowałam z akcją wymiany

. Jak przyszły to przyszło i olśnienie. Ale i z akcji skorzystałam.
W tym roku nasiona do wysyłki przygotowane i wciąż pakowane. Na razie czekam na woreczki, bo się skończyły.
Cynie zrobiły mi niespodziankę. Nie wiem skąd takie powyrastały. Wysiałam paczkę "najzwyklejszych" mix kolorów. Nie wiem czy się pozapylały....czy co. Ale myślę zebrać i podesłać na akcję

. A może akurat wyrosną takie dwukolorowe.
Iwonko przywiozłam , ale w sumie nie powiedziałam, że to w podzięce:).
Najśmieszniejsze było to i jest, że zawsze jak skądś wracam w sezonie ogrodniczym po kilku dniach domownicy uradowani - no wreszcie jesteś. Nie mają siły i cierpliwości latać tyle z konewką. Dopiero wtedy doceniają moją pracę, bo wiecie jak to jest...zawsze wydaje się, że wszystko samo rośnie:).
Ale też w dniu powrotu, późnym popołudniem padnięta (700km) zrobiłam obchód. No i prosze brata czy nie mógłby jeszcze podlać dziś pomidorów. A ona uśmiech : "o nie nie moja droga, jesteś, oddaję pałeczkę":).
Aga Międzyzdroje też odwiedziłam, ale spotkała nas tam taka ulewa, że to była przechadzka w biegu:).
Joasiu dokarmiane były i są

. Przy sadzeniu pod nogi dostały trochę obornika i kompost. Potem zasilane były głównie pokrzywówką. Raz na czas nawozem do pomidorów albo nawozem od gołębi ( zalany wodą i rozcieńczany do podlewania 1:10). I raz sypłam saletrę wapniową, gdy na jednym z krzaków pokazał się niedobór.
AGNESS a tak się broniłam przed lewizją. Widywałam w Waszych ogrodach i podziwiałam. Az spotkałam i kupiłam. Widać mój "piach" jej odpowiada. Oby zimę przetrwała:).
Już po grzybkach. 3 osoby,4 h, obolałe nogi, ale jest co marynować i suszyć
