Fakt, impreza była świetnie zorganizowana, można było coś zjeść, była karetka - akurat się przydała bo wnuk zranił się w nogę i potrzebny był opatrunek a do samochodu na parkingu było dosyć daleko. Każdy dorosły dostawał na bilecie numerek, było losowanie tych numerków, można było wygrać kosz z jabłkami, kukurydzą i coś jeszcze. Niestety, mój numerek nie został wylosowany. Ja spróbowałam może ze 30 pomidorków, omijałam z daleka czarne, żółte i zielone, zebrowate - bo nie przepadam. Szukałam mięsistych, czerwonych. Smaki mi się wymieszały, tak, że już bardziej zwracałam uwagę na pomidora w przekroju, niektóre były wyjątkowo niesmaczne, zajeżdżały mi zgnilizną a znajoma Kanadyjka, która była z nami właśnie te najbardziej lubiła !

Jeśli chodzi o koktajlówki, to zdałam się na gust syna, bo to on wszystkie z ogródka pożera a wybrał Sun Gold (niestety hybryda, chyba kupię oryginalne nasionka) , Rosellę i żółtą gruszeczkę (Yellow Pear), wybrał sobie jeszcze Black Plum. Ja wybrałam 5 odmian, niestety napisy się pościerały no i kicha!
Jeśli chodzi o orzechy; studenci wręczyli nam szczegółową instrukcję, radzili by absolutnie nie wsadzać do ziemi na zimę bo te cholerne wiewióry wyczuwają je i wykopują, przetrzymać je przez zimę w suchym mchu, we woreczku w lodówce. Oczywiście, posadzimy na wiosnę wszystkie, rodzince marzy się szpaler leszczyn . Ale sarny będą mieć radochę, uwielbiają je zgryzać

, niestety trzeba je będzie osiatkować .
W ub. niedzielę byliśmy na miejscowym festynie pomidorowym, tutaj w naszym powiecie w parku. Nastawiłam się na jakąś degustację, wzięłąm aparat , może zdjęć porobię! Na terenie całego parku było mnóstwo straganów ale tylko
jeden z warzywami i
jedną skrzynką malinówek

. Ale za to grała kapela a miejscowi farmerzy tańcowali na chodniku jakąś amerykańską polkę

Pozdrawiam! Gienia.