Renatko dzisiaj postanowiłam poświęcić /na przekór M/czas na poczytanie całego wątku o Twoim ogrodzie aby nie było narzekań że klapię w klawiaturę więc cicho czytam,chociaż pewne wątki powinnam głośno i z naciskiem.
Przede wszystkim wszystkiego najlepszego i dużo siły i wytrwałości w swoich dążeniach z całego serca życzę.
Czytając opowieści ogrodowe stanął mi przed oczami pewien okres w moim życiu,że też robiłam pewne rzeczy tylko dla dzieci,dzieci wyfrunęły a ja dalej tkwię w martwym punkcie,ale stałam się niezależna i obojętna wobec docinków M.Ogród moja działka,moje pieniądze i wara od tego,tylko ja nie mam do obrobienia tyle co u Ciebie,gdybym tak miała to już dawno nie depresja by mnie dopadła ale pewno jakieś lepsze sanatorium bez odwiedzin.Podziwiam Cię za siłę jaką posiadasz i potrafisz odciąć sprawy codzienne i osobiste,mało tego podejść do tego z humorem.
Gratuluję wychowania synów na wspaniałych facetów oraz pięknego ogrodu i nie dałaś zrobić z niego pastwiska tylko dbasz o estetykę swojego otoczenia.Masz bardzo dużo ładnych i ciekawych roślin i to chciejstwo kupienia czegoś nowego i ciekawego odsuwa Cię od depresji.Wiem co to jest bo po moim udarze coś takiego też mi się przyplątało i samo nie chce odejść,wraca jak bumerang ale ogrody i ciągłe zmiany w nich nas od tego troszkę odsuwają.Renatko bądź dobrej myśli,mamy listopad jak minie grudzień to już wiosnę będzie czuć i będziemy szukać i przygotowywać nowe plany i nasadzenia w ogrodzie,poszukiwać nowości i ciekawostek jak nazywasz 'wariaty' oraz szukać u forumowych przyjaciół coś na wymiany.Masz ciekawe dąbrówki i wiele,wiele innych roślin które Ci rekompensują inne 'niedogodności życiowe'.Może to brzmi banalnie ale u mnie to przynosi pozytywny skutek.Obiecuję solennie

teraz będę częstym gościem w Twoim ogrodzie
