DALU, dopiero niedawno tak mnie wciągnęła uprawa fiołeczków, bo kiedyś zupełnie nie zwracałam na nie uwagi w sklepie. Niestety w supermarketach i w kwiaciarniach bywają tylko fiołki nieodmianowe, chociaż czasem one również kwitną pięknie. Jeśli chce się mieć odmianowe, trzeba się wymieniać między kolekcjonerami albo kupować listki bądź małe sadzonki, które są dość kosztowne. Najtaniej to wyhodować z listka. Trwa to bardzo długo, ale satysfakcja jest duża. No i jest to zajęcie, które rzeczywiście nie pozwala się nigdy nudzić. Ja mam odmian około 200 i każdy dzień zaczynam od obchodu moich areałów.
Ula, świetna sprawa, że macie do siebie tak blisko. Pogadać można i kawkę wypić!
Tajko, tych pstrolistnych odmian fiołków to ja mam nawet sporo. One są wyżej cenione niż zielone, bo wyglądają ładnie nawet wtedy, gdy nie kwitną. Mówisz, że zalałaś kiedyś swojego fiołka. Jest to najcześciej spotykany błąd w ich uprawie. Nie lubią wilgoci tak samo jak storczyki. A z drugiej strony nie można też przesuszyć. Obowiązuje tu zasada "złotego środka". Po pewnym czasie człowiek już wie, jak z nimi postępować.
Wspominasz o tym, że pąk zasechł u twojego storczyka. Może rzeczywiście było za suche powietrze, a może co innego mu nie odpowiadało. Storczyki mają różne dziwne kaprysy. Nie można na przykład trzymać blisko nich jabłek ani cytrusów, bo te owoce wydzielają etylen, którego storczyki nie lubią. No i różne inne takie tam fanaberie...
MISIU, czekam na twoje odwiedziny i pamiętaj, że mamy na Starówce wypić razem kawkę "U Pana Michała".
KRYSIU, To, że padły ci kiedyś wszystkie fiołki, to prawdziwa katastrofa.

Niestety okres zimowy jest dla nich bardzo ciężki do przetrwania. Trzeba je ciągle obserwować, czy nic się z nimi złego nie dzieje.
IWONKO,
KASIK już właśnie grzeje, zapraszam
W dzisiejszy przedostatni wieczór w Starym Roku zapraszam mili goście, byście ogrzali się przy kominkach zapachowych i powdychali świąteczny aromat pomarańczy
