treissi pisze:
Na jesieni ubiegłego roku to już w ogóle przegieła. Kupilismy z M 3 krzaczki borówki amerykańskiej, bo nasz córka bardzo lubi. Wsadziłam je w drugim (takim niby warzywnym) ogródku. Wcześniej tylko ciotka sobie tam sadziła, ale w sumie na połowie. I wyobraźcie sobie, że na drugi dzień po tym jak wsadziłam te borówki, Ona wpada do mnie z buzią, żebym zabrała te krzaki bo Ona sama je wykopie. Mówie Wam jak złapałam nerwa, to nikt się ze strachu nie odezwał. I powiedziałm, że Jej tego nie podaruje i moją część ogródka ma oddać do mojej dyspozycji.
No myśmy się wprowadzili niby na swoje, ale że przez lata teść się działką opiekował, to robił tam co chciał.
Najpierw wykopałam zdziczałe maliny, które wypełzły mi już na pół działki, a nie rodziły owoców. Wojna była nawet krótka, bo teść po kilku dniach przyjął moje argumenty - tylko harówka była straszna, bo w ramach "mojego widzimisię" to było, więc nikt mi nie pomógł. Gleba była tak twarda, że powyginałam widły amerykańskie

ale wywlokłam kilka pełnych kubłów (120 l) korzeni
Potem wywaliłam jesiona, już spore drzewo. Oj, była wojna 8) bo "taki był już ładny i taki duży". Pytałam po kiego grzyba mi jesion, i gdzie posadzę drzewa owocowe, ale jakoś nikt się z odpowiedzią nie kwapił.
A potem przegięłam na całości: wywaliłam/ wycięłam 5 orzechów (nie mam i nie miałam zamiaru być największym producentem orzechów na podkarpaciu) tym bardziej, że mamy 1 drzewo dorosłe, ponad 5 metrów, i gdybym dała rady, pozbyłabym się i jego. Orzechy mam co roku w skrzynkach, i zjadane jest niewiele, wtedy, gdy są świeże (czyli przez jakieś 2 tygodnie). Resztę wywalam po kawałku w jesieni, jak zaczynam zbierać nowe orzeszki. U mnie ciast nikt nie jada, więc nie piekę, a orzecha nienawidzę (co mu niestety nie przeszkadza) najpierw sypią się z niego wiosną glistowate kwiatostany, a potem jesienią liście
Za ten czyn teść obraził się na 2 miesiące, ale był spokój

nikt mnie nie nawiedzał
Aniu przepraszam za ten OT w Twoim wątku, ale jak sobie przypomnę, nerwica mnie bierze :x
Na pociechę powiem Ci, że jedzie do Ciebie królowa i koleusy

powinny być jutro.