
Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1304
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Chyba już czas i u mnie, liście żółkną, chociaż jeszcze kwitną i trochę żal, ale trzeba dać im odpocząć 

- galaxy
- 500p
- Posty: 811
- Od: 6 maja 2009, o 17:26
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Moje też jeszcze na dworze, chowam jak temperatury spadają do 0*Ccynia pisze:Moje jeszcze na zewnątrz.Jak się zaczną przymrozki, to powędrują do piwnicy, gdzie jest jasno i chłodno.
Teraz stoją przy południowej ścianie, osłonięte od wiatru i jeszcze kwitną.
Spontanicznie, nieco od rzeczy, kompletnie bez kontroli - mój chaos
Poszukuję, wymienię, sprzedam, oddam
Na parapetach miejsce zawsze się znajdzie nawet jak go już nie ma
Poszukuję, wymienię, sprzedam, oddam
Na parapetach miejsce zawsze się znajdzie nawet jak go już nie ma
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1304
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Moich 3/4 już w domku, a z poobcinanych kawałków zrobię jutro nowe sadzonki, które na razie leżą bezładnie na balkonie i obsychają
Część się nie przyjmie, ale część tak i to mi wystarczy. To są rośliny nie do zdarcia, można wyjechać, przesuszyć, żadne paskudztwa ich się nie imają, a na dodatek pięknie kwitną:) Pewnie dlatego tak je lubię.

Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Ja chyba dziś już też schowam, bo nie zanosi się, by przez najbliższe dni świeciło słońce a i temp. już są niższe - szkoda, by złapały jakąś chorobę grzybową. Trochę szkoda, bo jeszcze kwitną i liście mają zielone.
-
- 200p
- Posty: 207
- Od: 15 sie 2014, o 19:47
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
No ale jak to? Czy teraz w pełni kwitnącą pelargonie miałbym po obcinać i schować do ciemnej piwnicy?Nic się jej nie stanie?
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Dziś zabrałam moje pelargonie z balkonu na klatkę schodową. Rok temu ładnie mi się przechowały i wiosną robiłam sadzonki.
- adamanna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2645
- Od: 24 kwie 2008, o 23:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Moje jeszcze na balkonie, póki nie ma mrozu tam im lepiej bo w mieszkaniu na klatce schodowej ciepło
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
U mnie zaczęło się robić za zimno. Do tego tak zalało mi skrzynki, że woda w nich stała. Na szczęście na klatce nie jest u mnie za ciepło.
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1304
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Co Wy z tym ciepłem
Przecież pelargonie mogą stać na parapetach w pokoju. Tak robiły nasze babcie i tak robię również ja od ponad 20 lat. Podobnie radzą ogrodnicy, wkleję link z YT, gdzie wytłumaczone jest bardzo obrazowo wręcz łopatologicznie jak je przechowywać, nie ma w tym żadnej filozofii. Najwyżej admin mnie pogoni
https://www.youtube.com/watch?v=tCPoHj_4_DM


https://www.youtube.com/watch?v=tCPoHj_4_DM
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
W pokoju trudno trzymać duże skrzynki, parapety zwykle są zastawione innymi roślinami. Moje doświadczenie jest takie, że im cieplej, tym bardziej pelargonia w zimie rośnie. A ma mało światła, więc się wyciąga. Wolę więc trzymać w niższej temperaturze.
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1304
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Moje doświadczenie jest takie, że zarówno te w mieszkaniu jak i te na korytarzu wyciągają się podobnie, w obu przypadkach mają za mało światła. Pelargonie pozostawione w korytkach trzymam w pokoju i w kuchni na parapetach nad grzejnikami, w dużych donicach na korytarzu bez grzejnika. Efekt ten sam.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Ja moje przymierzam się przechować w ciemnym pomieszczeniu; jest ono chłodne w miarę ale niestety ciemne, a wiszące spróbuję w nieogrzewanym garażu - czy może okryć je lekko agrowłókniną na zimę?
A czy przechowując tym sposobem na wisząco w papierze gałązki się nie połamią?
A czy przechowując tym sposobem na wisząco w papierze gałązki się nie połamią?
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
U mnie na klatce jest więcej światła niż w mieszkaniu. Pelargonie po zimie nie były powyciągane.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Wanda7 pisze:Słyszałam gdzieś, że przechowuje się kawałki pędów na dole W LODÓWCE, a potem wiosną wsadza się je do ziemi i przygotowuje sadzonki. Dla mnie byłby to najłatwiejszy sposób, ale nie znam szczegółów i nigdzie nie mogę znaleźć.
Czy ktoś ma może takie doświadczenia?
Też mnie ciekawi taka opcja; próbował ktoś albo słyszał o tym sposobie?
Moje 9 donic z pelargoniami już w domu od wczoraj bo w nocy już przymroziło ze dwa razy i teraz trzeba coś z nimi zrobić przez zimę.
Wybiorę te najładniejsze sadzonki i na 2-3 sposoby spróbuję je uchować przez zimę.
---1 lis 2017, o 07:08 ---
Jeszcze jedno pytanie: czy przechowując je przez zimę w ciemnym pomieszczeniu czy też na sucho w papierze przycina się je? Moje mają jeszcze kwiaty. Przyciąć listki i te kwiaty i zostawić same takie pędy?
-
- 500p
- Posty: 712
- Od: 31 sie 2006, o 13:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Jeśli to jakieś mocne i silnie rosnące odmiany (a nie delikatne superpiękne nowoczesne wynalazki), to kiedyś mówiło się, że można całe rośliny wyjąć z doniczek, otrząsnąć z ziemi i zimować na sucho w bardzo chłodnym i suchym pomieszczeniu. Ale do takiego postępowania pelargonie muszą mieć mocne, grube pędy.
Osobiście najlepiej idzie mi zimowanie na oknie od północy, w pomieszczeniu 18 st. C, podlewane rzadko (właśnie taka starego typu odmiana). Kolorowolistne zimuję w ciepłym pomieszczeniu, na wschodnim parapecie, podlewam jak przesycha, w lutym przycinam. Próbowałam zimowania w chłodniejszych miejscach, ale zawsze miałam jakieś wypady (pewnie związane z nadmiarem podlewania - mokre podłoże przy zbyt niskiej temperaturze).
B.
Osobiście najlepiej idzie mi zimowanie na oknie od północy, w pomieszczeniu 18 st. C, podlewane rzadko (właśnie taka starego typu odmiana). Kolorowolistne zimuję w ciepłym pomieszczeniu, na wschodnim parapecie, podlewam jak przesycha, w lutym przycinam. Próbowałam zimowania w chłodniejszych miejscach, ale zawsze miałam jakieś wypady (pewnie związane z nadmiarem podlewania - mokre podłoże przy zbyt niskiej temperaturze).
B.