Strasznie jesteście przekonujące
Może i tak będzie kiedyś, w sumie takie kurczaki w stadku to byłoby naturalne, nie?

Kto dyskutowałby z naturą??
Ale póki co, mam już zmartwienie przez nowych mieszkańców. Wieczorem jak tylko się ściemniło ściągnęłam z grzędy jedną kurkę, aby się dokładnie przyjrzeć piórom. I wypatrzyłam na piersi małe żółte robale, szybko uciekały od światła, jak rozchylałam pióra. I trochę taka wyskubana jest!

Więc pewnie piórojady mi przyniosły.
Obie kury z kogutem zostały awaryjnie wyniesione z kurnika pod wiatkę zamykaną na noc. Szkoda mi ich było, ale może tak nie zarażą moich kur? Poprosiłam męża by mi przed wyjazdem przywiózł od weterynarza preparat na piórojady.
Kogut mnie rano nastraszył, bo jak otworzyłam wiatkę to jego nigdzie nie było, nie odzywał się i już myślałam, ze się jakoś przecisnął i poszedł w Świat

Przeszłam ogród, łąkę obok, kolejne działki i nic! Wróciłam do wiatki, po kolei wyciągałam z niej wszystko i się okazało, ze kogut tam jest, utknął za kartonem z workami i ani nie pisnął! Wyszedł, jakby nigdy nic i zaprowadził swoje dziewczyny na wybieg

Moje kury zostały w kurniku. Nie do końca mim się podoba ten układ, bo nie wiem, jak potem odkazić cały wybieg, ale chyba zgrabię ile zdołam i będę liczyć na łut szczęścia, a jak nie- to czeka mnie leczenie wszystkich kur z piórojadów i jakiś czas oddawania im jaj

Nie wiem, co mąż kupi i jaką ma karencję.