Dzisiaj odetchnęłam z ulgą, działki w naszym ogrodzie nie zostały zalane, ucierpiały tylko położone bliżej Wisły, kilka znalazło się pod wodą. Elektrownia musiała wyłączyć prąd i nie działał hydrofor a trzeba było podlać działkę (było już bardzo sucho).... dobrze że chociaż była woda w beczce.
Teraz już jestem spokojniejsza, a powiem że miałam małą nerwówkę

Ja martwiłam się o kwiatki i nasadzenia, M. o całą szklarnię pomidorków

I wiecie co zrobił...w szklarni na ścieżce stoi jeszcze kilka pomidorów w doniczkach (w razie czego jak jakiś by wypadł), zrobił dla nich podwyższenie i tam je poustawiał

z takimi słowami..."może chociaż te przeżyją"....
No to wracam do rzeczywistości...dziękuję moje kochane za trzymanie kciuków i życzenia małej wody
Marzenko z moich powojników polecam biały Guernsey Cream i różowy Asao, pozostałe to zeszłoroczne i tegoroczne nabytki i na razie nie mogę nic o nich napisać.
Aniu dziękuję w imieniu powojników

Czekam na kwitnienie pozostałych
Ewuniu i jest ok.
Bożenko z jednej strony na wale były ułożone worki z piaskiem i zaczęły już przeciekać ale woda nie podniosła się wyżej.
Małgosiu
Zeniu 
U mnie też upały i dzisiaj musiałam się już śmiać z tego wszystkiego...groziło nam zalanie a teraz na działce "suchoty"... musimy czekać aż zejdzie woda z tych zalanych działek i dopiero wtedy włączą prąd.
Jadziu dziękuję za miłe słowa
Zakwitł następny z powojników, Malaya Garnet...
