Kasik - dziękuję

.
Lidko - w takim razie niech Ci pięknie i często kwitną te, które masz

.
Rapunzel - ogórki przeważnie robię dla siebie tak z rozbiegu, bo co roku mam zamówienie od siostry, więc i sobie coś zrobię

. Ja, z kolei, mam do wyrzucenia grzybki z dwóch sezonów

, choć bardzo je lubię, a żadnych innych nie mam. Jedne zrobiły się kompletnie miękkie i nawet nie ma co ugryźć, a z drugich wyparował gdzieś ocet i smakują, jak grzybki w wodzie

.
Mniodkowa - dziękuję

. Zgadzam się z Tobą: wszystko niby tanie, ot kilka złotych, a przy kasie rachunek niemiłosierny

. Skąd to się bierze

?
Anjju - już, już będzie. Musiałam poczekać z jednym zdjęciem na odpowiednie światło, a właściwie jego brak

.
Kupowanie ciuchów to katorga: pamiętam, jak ostatnio musiałam kupić dżinsy: poszłam na targ, a tam w ramach przymierzalni koc powieszony na sznurku. Z jednej strony nic nie widać, natomiast z pozostałych - wszystko

. Zmierzyłam dwie pary - jedne były za małe, a drugie za duże. Wzięłam te za duże, a później ganiałam do krawcowej skracać i zwężać

.
Czas na dzisiejsze fotki: najpierw moja malutka hojka, której chyba źle w doniczce i gdzieś pędzi

:
Niezawodne białe anturium:
I na koniec specjalna dedykacja dla
mniodkowej, żeby już się nie przejmowała, że roślinki na parapecie zabierają całe światło

:
