Kochani, witam Was serdecznie
Bardzo dziękuję za liczne odwiedziny i wszystkie miłe wpisy

Nie wiem, czy uda mi się cokolwiek dzisiaj napisać, bo neostrada szaleje... pewnie gdzieś w pobliżu jest burza. Wczoraj miałam zamiar podzielić się swoimi myślami, ale całodzienna praca przy dzieleniu host tak mnie wykończyła, że nie byłam w stanie usiąść do komputera. Dzisiaj dla odmiany z niewielkimi przerwami cały dzień lało... ogród więc oglądałam przez okna, ale i nie próżnowałam. Kończyłam tłumaczenie, kiedy ok. 14.00 przeżyłam chyba największy szok w życiu

Zadzwonił dzwonek i u furtki zobaczyłam 10 uczennic z gimnazjum, w którym pracowałam zimą. Przyszły zapisać się na prywatne lekcje, bo tylko ze mną chcą się uczyć francuskiego

Nie przeczę, z jednej strony moje ego było połechtane

, z drugiej trochę się przeraziłam. Tak mnie prosiły, motywując zwłaszcza jakimiś projektami unijnymi, w których nauczyciel szkolny nie chce im pomóc, mimo że powinien, więc się zgodziłam

Podzieliłam je na trzy grupy, żeby w ogóle ta praca miała sens i dopiero teraz zastanawiam się nad wolnym czasem dla siebie, chociażby na forum... Cóż, głupi chyba sami się rodzą... z drugiej jednak strony człowiek powinien się cieszyć, że młodzież chce się uczyć

Pawełek z dzisiejszej lekcji był bardzo zadowolony i chce, żeby go zapisać na inne języki

Pytam, jakie? Najpierw wybrał rosyjski, mówię, że matka może uczyć Cię w domu. No to może hiszpański, bo ja mówię po portugalsku, a to nie to samo

Po takich rozmowach czuję, że przede mną mnóstwo wyzwań, którym muszę sprostać... Mój M oczywiście w ogóle się nie przejął, bo skoro jego żona i jej rodzina to lingwiści, więc naturalnym jest, że dziecko również. Stwierdził również, że potrzeba Pawełkowi konkretnej wiedzy, więc postanowił zabrać go do instytutu i pokazać, jak działa akcelerator i przeprowadzić kilka "spektakularnych" doświadczeń. P idzie jutro na 12 do szkoły, więc czyta w internecie o czątkach elementarnych i twierdzi, że nie jest już maluchem...litości!!! I pomyśleć, że chciałam mieć drugie dziecko

Kochani, przepraszam za te wynurzenia, ale musiałam się Wam wygadać, bo w domu specjalnie mnie nie rozumieją
Ostatnie zdjęcia z ogrodu są na poprzedniej stronie- dzisiaj nie byłam w stanie zrobic nawet jednego z powodu ulewnego dzeszczu. Wybaczcie więc, że za chwilę pokażę impresje z jednej ze swoich podróży- tym razem na Sao Vicente- jedną z Wysp Zielonego Przylądka.
Wszystkim życzę miłego wieczoru i wspaniałego weekendu
