Aniu Zielona - oj... zimno... Mimo prac ze szpadlem i widłami zmarzłam. Myślałam dziś o Tobie i kurkach... a to przy oglądaniu jak mrówki skalniak roznoszą... Pożyczysz kurkę
Przy przodziku się uwijaliśmy... ale pnie zostały. Korzenie są odcięte tam, gdzie trzeba było a reszta w ziemi została. Hi, hi... okazało się, że przy siatce i w warzywniku dużo roślinek czekało w zapasie... Oglądałam kwiaty ostrokrzewu ( dokupiłam ponoć żeński...) i wyszło na to, że takie same... No i z owocków nici... Organizujecie... dużo powiedziane... Zadeklarowałam oddanie się do dyspozycji

Dam znać
Goś - przód nie jest uporządkowany

Starałam się tylko nie mieszać kwasolubnych z zasadolubnymi... ale i tak mi nie wyszło... I już teraz mam ochotę na przesadzenie tego i owego

Ma być busz i galimatias... Pozostaje czekać... no i jeszcze co nieco dosadzić. Jak na razie wrzucam na przód to co już mam pochowane po kątach... Podzieliłam byliny, trawy... ba... moją jedyną 'odwieczną' żurawkę podzieliłam na pięć... Ech, byliny to potęga... Z dzwonka Poszarskiego, który nie tak dawno był jedną małą sadzonką wyszło ze trzy metry obwódki
Nelu - róże... muszą sobie poradzić, wszystko musi sobie poradzić... nie mam siły na okrywanie... Zresztą, trudno byłoby mi zdecydować co najcenniejsze. Mam nadzieję, że jednak przymrozek mnie ominie... A jak nie, to może zraszacz włączę

Żartuję, ale widziałam, jak w ten sposób sadownicy ratowali kwitnące drzewa owocowe- lejąca woda nie pozwoliła na zmrożenie kwiatów... Niesamowite...
Te stare białe narcyzy to moje najulubieńsze

Ja jednak jestem skrajnie konserwatywna

Ze skłonnością do eksperymentów
Rabata i owszem... nie mała. Dobrze, że to praca w piaskownicy, bo gdyby to była glina, to bylibyśmy ciągle na starcie... I tak wszystko boli i przestać nie chce
Wiesz, przyśniła mi się parę dni temu kupiona o Hajdrowskich róża Nitida... że rosła przy klonie palmowym. Wstałam rano, łopata, a tu Nitida w donicy... A byłam przekonana, że posadzona... Jak zobaczyłam kłębowisko odrostów jakie wytworzyła to posadziłam ją przy tym klonie, skoro tak chciała, ale w dużej donicy. Myślisz, że ją to powstrzyma przed inwazją.
Czarodziejko - no.... świerki których nie ma ... to nic

Lawendy do czasu wyjścia Psidełek wyglądały nieźle. Potem zostały... wymłócone, w części do poziomu zero. Ale na prawdę ładnie się zbierają. Przycięłam lekko te badylki, które zostały i teraz ożywają badylki i idą odrosty od ziemi. Nawet na najstarszym sześcioletnim krzewie.
Deszcz...i mróz... To gołoledź by była
