Witaj
Gosiu.
Bardzo mi miło, że tu zaglądasz

i za ciepły komentarz też dziękuję
Iguś, no pewnie, że namawiam

Mnie namówiła
Grażynka-Agrażka
W końcu przemogłam jesiennego lenia, wyciągnęłam z czeluści zapomnienia rozdrabniarkę do gałęzi i pociachałam cały stos gałęzi, który został po ogławianiu wierzby, na polu. Nawet byłam zdziwiona, że z takiej fury patyków, po rozdrobnieniu wyszły tylko 3 taczki zrębków

, no, takie z czubem, ale jednak tylko 3 ... i co tu z tym zrobić ?
Trochę poszło w zywopłot - ale tak raczej na wyrastające przy siatce chwasty, żeby je zdusic, bo takie świeże zrębki nie są zbyt dobre pod rośliny (raczej powinny byc przekompostowane)... no właśnie ... kompostownik ...
nie bardzo uśmiechała mi się robota z przerzucaniem całej pryzmy kompostowej, ale trudno...
No i zaczęłam - warstwa kompostu, warstewka zrębków, warstwa kompostu, warstewka zrębków... i tak przerzuciłam całą pryzmę z jednej komory kompostownika do drugiej... dzięki temu pryzma się napowietrzyła i może kompościk przyspieszy rozkładanie się.
Wiosną będę musiała chyba dokupić kalifornijek, bo kompostu potrzebuję duuuuużo, a "moje" dżdżownice nie wyrabiają, bo trochę mało ich jest w tym kompoście...
Na koniec poszłam między krzaczki i tujki, wyzbierałam opieńki (rosną u mnie

) i tym razem były podsmażane, z patelni, mniam ;:94
